Historia Pallotyńskich Kółek Różańcowych

Nasze Kółka Różańcowe są wyjątkowe, ponieważ średnia wieku osób modlących się wynosi nieco ponad 30 lat. Pierwsze Kółko Różańcowe pod wezwaniem Św. O. Pio powstało z inicjatywy Elwiry oraz  Księdza Ireneusza Łukanowskiego SAC  we wrześniu 2011 roku przy Kościele pw. Niepokalanego Serca N.M.P. w Konstancinie Jeziornej „Stocer”. W niedługim czasie powstały kolejne Kółka skupiające głównie ludzi młodych pracujących lub studiujących.
Spotykamy się co 3 miesiące. W grudniu mamy spotkanie opłatkowe, w marcu 1-2 dniowe rekolekcje, w czerwcu ognisko, zaś w wrześniu pielgrzymkę do wybranego Sanktuarium w Polsce.

Kółko Różańcowe stało się szczególnym miejscem bliskiego spotkania z Jezusem i Jego Matką, zobowiązaniem do codziennego odmawiania dziesiątki Różańca. Pragnieniem naszym jest, aby modliło się z nami coraz więcej znajomych – dzięki temu Matka Boża wspiera każdego, kto się do niej zwraca, a wiara przecież czyni cuda. Opiekunem Kółek jest Ksiądz Ireneusz Łukanowski SAC€“ oddany i gorliwy Kapłan i wspaniały Człowiek.

Elwira i Jola

Świadectwo Krzysztofa

Kiedyś Kółko Różańcowe kojarzyło mi się z droga do Pana Boga, przez Maryję ale taką bardzo tradycyjną drogą, raczej dla starszych, głównie pań, przy parafii. Jakże zmienił się mój pogląd w tym zakresie odkąd poznałem i zostałem ?wciągnięty? do jednego z Kółek pod opieką ks.Ireneusza i Elwiry?

Przez włączenie się do Kółka (i także przez przyjęcie do duchowej adopcji nienarodzonego dziecka) modlitwa różańcowa na stałe weszła w moje codzienne życie.

Bycie w Kółku oznacza dla mnie bycie w dużej Wspólnocie, o szerokim przekroju wiekowym, zawodowym, osobowościowym i zasięgu przekraczającym zdecydowanie granice parafii czy miasta. Spotkania członków Kółek to okazja do wzajemnego poznawania się i ubogacania, to dla mnie potwierdzenie realności tej Wspólnoty. Świadomość modlitwy, często w konkretnej, wspólnej intencji, daje mi poczucie ogromnej siły duchowej, tym bardziej, że Pan Bóg daje potwierdzenia sensowności, celowości oraz siły tej modlitwy. Znaki i cuda takie jak uzdrowienia czy nawrócenia za sprawą modlitwy różańcowej i przez ręce naszego pokornego kapłana prowadzącego Kółka stają się rzeczywistością.

Te Kółka to dla mnie realne obcowanie z żywym, prawdziwym Chrystusem, pod opieką troskliwej Matki, początek Królestwa Bożego już tu na ziemi.

Chwała Panu!

Krzysztof

 

 

Bł. Jan Paweł II (18.05.1920-02.04.2005)

Był jednym z najwybitniejszych biskupów Rzymu oraz jednym z największych autorytetów moralnych przełomu XX i XXI w. Nowatorski charakter jego posługi nie ma swojego odpowiednika w dziejach papiestwa. Jego siła tkwiła w osobistym świadectwie. Doświadczony przez dwa totalitaryzmy ? faszyzm i komunizm, a także cierpienie i chorobę, jak nikt rozumiał problemy współczesnego człowieka i Kościoła. Był prawdziwym Pasterzem i Pielgrzymem, który w pokojowy, pełen miłości sposób zmienił losy Polski i świata.

Dojrzewanie w wierze

Już w młodości zwracał uwagę otoczenia wyjątkowymi cechami umysłu i charakteru. W rodzinnych Wadowicach często widywano go zatopionego w lekturze lub modlitwie. Gdy miał dziewięć lat stracił matkę, a trzy lata później brata Edmunda, który był lekarzem i zmarł na skutek zarażenia szkarlatyną. Taka była wola Pana – mówił o stracie brata 12-letni Karol, wykazując przy tym wielką dojrzałość w wierze. W maju 1938 r. młody Wojtyła pożegnał wadowickie gimnazjum ze wzorowym świadectwem maturalnym w ręku i jesienią tego samego roku, razem z ojcem -emerytowanym wojskowym, przeniósł się do Krakowa, gdzie rozpoczął studia polonistyczne. W trakcie nauki na Uniwersytecie Jagiellońskim był już autorem własnych prób poetyckich opartych na motywach biblijnych. Obdarzony nie tylko talentem poetyckim, ale i zdolnościami aktorskimi, zaangażował się w działalność krakowskiego Teatru Rapsodycznego, kierowanego przez Mieczysława Kotlarczyka. Na przeszkodzie sukcesom na scenie stanęło jednak dojrzewające powołanie kapłańskie. Przez cztery okupacyjne lata Karol Wojtyła zarabiał na chleb pracując w kamieniołomach i jednocześnie kończył tajne seminarium. W 1946 r. przyjął z rąk kardynała Adama Sapiehy święcenia kapłańskie. W odkryciu powołania pomogła mu znajomość z Janem Tyranowskim, skromnym krawcem i miłośnikiem twórczości hiszpańskich mistyków: św. Jana od Krzyża i św. Teresy z Avila. W czasie okupacji Tyranowski zorganizował grupę Żywego Różańca i zaprosił do niej Wojtyłę.

Praca duszpasterska

Po uzupełniających studiach teologicznych w Rzymie, przyszły papież objął wikariat w oddalonej o 25 km od Krakowa parafii Niegowić i równolegle przygotowywał rozprawę doktorską. Wraz z przeniesieniem do pracy w krakowskiej parafii św. Floriana, rozpoczął działalność duszpasterską wśród młodzieży akademickiej. Odwiedzał akademiki i internaty, prowadził serię konferencji teologicznych oraz kółko czytających po łacinie i analizujące ?Summę teologiczną? św. Tomasza z Akwinu. W 1953 r. obronił pracę habilitacyjną z etyki chrześcijańskiej na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Jagiellońskiego i został wykładowcą etyki społecznej w krakowskim seminarium duchownym. Rok później wykładał etykę już w trzech seminariach: krakowskim, częstochowskim i katowickim. W październiku 1954 r. rozpoczął pracę na Wydziale Filozoficznym Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. Wakacje poświęcał na rozwijanie sportowych pasji. Wyjeżdżał  w góry i nad jeziora, uprawiając turystykę pieszą, narciarską, rowerową i kajakową. Często towarzyszyła mu grupa studentów, którzy zaczęli gromadzić się wokół niego jeszcze w parafii św. Floriana. Młody ksiądz Wojtyła, nazywany familiarnie ?wujkiem?, był ich prawdziwym przyjacielem i przewodnikiem duchowym. Towarzyszył im na dniach skupienia, podczas dyskusji, wspólnej modlitwy, a później błogosławił ich małżeństwa i chrzcił ich dzieci.

?Dłużnik Soboru?

W latach 1962-65, już jako biskup, a od 1963 r. jako metropolita krakowski, aktywnie uczestniczył w obradach Soboru Watykańskiego II, wywierając znaczący wpływ na ostateczny kształt jego zasadniczych dokumentów, m.in. konstytucji  duszpasterskiej ?O kościele w świecie współczesnym?. Sobór był w jego pracy duszpasterskiej momentem przełomowym. Jak sam mawiał: stał się ?dłużnikiem Soboru?. Dzięki wymianie doświadczeń duszpasterskich i poznawaniu nowych kierunków myśli teologicznej, mógł jeszcze skutecznej wypełniać swoją posługę. W 1965 r. wraz z kardynałem Stefanem Wyszyńskim wystosował do delegacji biskupów niemieckich historyczny list ?Przebaczamy i prosimy o przebaczenie?, będący pierwszym gestem pojednania dwóch zwaśnionych narodów. Władze polskie nie kryły swojego oburzenia dokumentem i natychmiast podjęły akcję propagandową. Pod oknami kardynała Wyszyńskiego i arcybiskupa Wojtyły zorganizowano bojówki i protesty z hasłami określającymi biskupów wrogami państwa. W trudnej, komunistycznej rzeczywistości Karol Wojtyła niezłomnie strzegł prawa do wolności sumienia i wyznania, stając się prawdziwym oparciem dla wielu grup społecznych: popierał żądania robotników, bronił pozbawionych wolności słowa ludzi kultury i nauki, a także opozycjonistów i prześladowanych.

Papież z ?dalekiego kraju?

Gdy 16 października 1978 r. zebrani na konklawe kardynałowie po raz pierwszy od ponad 400 lat wybrali na papieża nie-Włocha, zaskoczenia nie ukrywali nie tylko ludzie związani z Kościołem, ale i wierni oraz przedstawiciele mediów. Wiedziano tylko, że nowy biskup Rzymu pochodzi z Polski – kraju rządzonego przez komunistów. Jego intencje stały się jednak jasne i czytelne już od pierwszych wypowiedzi: Wybieram sobie imię mego Poprzednika, Jana Pawła, raz dlatego, że zachowuję głęboki szacunek dla Jana XXIII i Pawła VI, raz dlatego że zostało nie wykonane dzieło mojego poprzednika, który zostawił światu uśmiech i wielkie nadzieje. To dziedzictwo nadziei podejmuję pod nazwą Jana Pawła. Nowy papież zadziwił wszystkich swoją bezpośredniością i poczuciem humoru. Jeszcze w dniu wyboru zaczął wprowadzać zmiany w Watykanie. Z loggii Bazyliki św. Piotra miał tylko pobłogosławić tłum zgromadzony przy kolumnadzie Berniniego, jednak zanim udzielił błogosławieństwa po raz pierwszy zmienił tradycję i przemówił do rzymian. Następnego dnia wygłosił w Kaplicy Sykstyńskiej orędzie, w którym jeden jedyny raz posłuchał doradców z Kurii Rzymskiej i użył zaimka ?my? zamiast ?ja?. Podczas mszy św. inauguracyjnej wypowiedział słowa klucze swojego pontyfikatu: Nie lękajcie się, otwórzcie, otwórzcie na oścież drzwi Chrystusowi. Dla jego zbawczej władzy otwórzcie granice państw, systemów ekonomicznych i politycznych, szerokie dziedziny kultury, cywilizacji, rozwoju! Nie bójcie się! Chrystus wie, co nosi w swoim wnętrzu człowiek. On jeden to wie! A po trzygodzinnym nabożeństwie zamiast zgodnie z przyjętym zwyczajem wrócić do Bazyliki św. Piotra, podszedł do tłumu zgromadzonego na placu, pobłogosławił grupę niepełnosprawnych i przytulił małego chłopca, który przedarł się przez barierki, by wręczyć mu kwiaty. Później z okna swego apartamentu odmówił modlitwę ?Anioł Pański? i na zakończenie wypowiedział słowa, którymi zdobył serca rzymian, przywiązanych do świętej godziny obiadu: Pora Kończyc. Czas na obiad ? dla was i dla papieża.

Pielgrzym pojednania

Już tydzień po inauguracji pontyfikatu Jan Paweł II udał się do sanktuarium maryjnego w Mentorelli, a 5 listopada odwiedził Asyż. Był to tylko wstęp do pierwszej zagranicznej pielgrzymki do Dominikany, Meksyku i na Bahamy w dniach 25 stycznia-1 lutego 1979 r. Jeszcze w tym samym roku papież odwiedził Polskę, Irlandię, USA i Turcję. Pierwsza pielgrzymka do ojczyzny w istotny sposób przyczyniła się do przemian społeczno-politycznych w Polsce, a w efekcie do upadku komunizmu w Europie. Jan Paweł II już za życia był nazywany największym autorytetem XX wieku. W centrum uwagi stawiał człowieka i jego godność ? nieustannie apelował o zaprzestanie wojen i przestrzeganie podstawowych zasad budowania cywilizacji miłości. Był papieżem ekumenicznym. Dążył do zjednoczenia wszystkich chrześcijan, prowadził dialog z innymi religiami. Wyrażał to zarówno w oficjalnych dokumentach, jak i w bezpośrednich kontaktach z ludźmi – zwłaszcza podczas zagranicznych wizyt apostolskich. Podróżował zawsze jako pasterz i pielgrzym. Podczas wizyty w Afryce mówił: Niektórzy ludzie w Europie uważają, że Papież nie powinien podróżować, że powinien siedzieć w Rzymie, bo zawsze tak było. (?) A ja widzę Łaskę Bożą w tym, że tu jestem, bo dzięki temu mogę was poznać (?) i to umacnia mnie w przekonaniu, że nadszedł czas, by biskupi Rzymu uznali się nie tylko za następców św. Piotra, ale także za dziedziców św. Pawła, który jak dobrze wiemy, nigdy nie odpoczywał: zawsze był w drodze.

Apostoł nowej nadziei

Przez niemal 27 lat swojego pontyfikatu odbył przeszło sto pielgrzymek, odwiedził niemal wszystkie kraje świata, przemierzył ponad milion kilometrów. Jako pierwszy papież w historii przekroczył próg synagogi. Beatyfikował przeszło 1300 członków Kościoła, kanonizował prawie 500. Był z radością witany przez przedstawicieli różnych narodów, ras i religii. Szczególnie zaś kochany przez młodzież, do której mówił: Jesteście synami Bożymi: bądźcie z tego dumni! Odrzućcie przeciętność i dyktaty zmieniającej się mody, która narzuca styl życia niezgodny z chrześcijańskimi ideałami, nie pozwólcie omamiać się złudzeniom konsumpcjonizmu. Chrystus wzywa was do rzeczy wielkich. Nie zawiedźcie go (?), mówcie wszystkim ludziom, że Bóg pragnie uczynić każdego człowieka swoim synem. Wasze świadectwo niech będzie początkiem nowego świata, którego pragnie każdy człowiek: świata prawdziwie sprawiedliwego, solidarnego i braterskiego. Spotkania z młodzieżą to jeden z najważniejszych elementów pontyfikatu papieża Polaka. W 2003 r. w adhortacji apostolskiej ?Ecclesia in Europa? wyznał: Mam jeszcze przed oczyma radosne twarze tylu młodych, będących prawdziwą nadzieją Kościoła i świata, wymownym znakiem Ducha, który nie przestaje wzbudzać nowych sił; spotykałem ich zarówno w czasie mojego pielgrzymowania po świecie, jak i na niezapomnianych Światowych Dniach Młodzieży. Wielu z tych młodych jest dziś dorosłymi ludźmi, odpowiedzialnymi za kształt współczesnego świata. Określa się ich pokoleniem JPII.

Atleta Boży

U progu pontyfikatu mówiono o Janie Pawle II ? Atleta Boży. W prasie pełno było zdjęć Karola Wojtyły wędrującego po górach, pływającego kajakiem i  jeżdżącego na nartach. Jednak przez ostatnie lata i dni tego pontyfikatu w gazetach i na ekranach telewizorów nie było już Bożego Atlety, lecz dotknięty bólem fizycznym człowiek, który własnym życiem zaświadczał, że cierpienie przyjmowane z pokorą przybliża do Chrystusa. W jego życiu ?krzyż? nie jest jedynie słowem ?podkreślał kardynał Joseph Ratzinger, następca Jana Pawła II na tronie Piotrowym.  Cierpienie rzeczywiście stale było obecne w życiu Karola Wojtyły. Z bólem przyjmował śmierć najbliższych, których nie było przy nim gdy wkraczał w dorosłość. W 1944 r. spędził dwa tygodnie w szpitalu, po tym jak został potrącony przez ciężarówkę. W 1959 i 1963 r. zapadł na mononukleozę, ostrą chorobę zakaźną. 13 maja 1981 r. świat po raz pierwszy zobaczył nowy wizerunek papieża. John, to nie jest śmierć ? miał powiedzieć  Jan Paweł II do swojego ówczesnego sekretarza Johna Magee, gdy tuż po zamachu umieszczano go w karetce pogotowia, by przewieść do polikliniki Gemelli. Wracał tam jeszcze kilkakrotnie, przechodząc poważne operacje. Swoich chorób nigdy jednak nie ukrywał, nawet sobie z nich żartował ? np. słynną poliklinikę Gemelli  określał jako ?Watykan numer trzy?.

 Santo subito!

Poprzedni papieże umierali w samotności. Jan Paweł II do końca chciał pozostać w bliskim kontakcie z wiernymi, bo czuł się uczestnikiem ich radości. To, że media do końca pokazywały jego cierpienie było jego zwycięstwem nad medialnym kultem piękna i zdrowia. Gdy 2 kwietnia 2005 r. o godzinie 21.37 serce Ojca Świętego przestało bić , cały świat płakał. Na pogrzeb, 8 kwietnia, przyjechało do Rzymu 2,5 miliona pielgrzymów, wśród 2,5 tysiąca dygnitarzy było 9 monarchów, ponad 70 szefów państw i rządów. Setki milionów ludzi oglądało uroczystości na ekranach telewizorów. Tłumy wiernych zgromadzonych na placu św. Piotra wołały: ?Santo subito!? (święty natychmiast), domagając się jak najszybszej beatyfikacji Jana Pawła II. Odpowiedź na te hasła przyszła błyskawicznie. Papież Benedykt XVI zgodził się na otwarcie procesu beatyfikacyjnego swojego poprzednika dokładnie miesiąc i 11 dni po jego śmierci, uchylając tym samym wymóg 5 lat oczekiwania na otwarcie procesu po śmierci kandydata na ołtarze. Msza beatyfikacyjna odbyła się 1 maja 2011 r. Już wtedy watykańscy dostojnicy nie ukrywali, że należy spodziewać się szybkiej kanonizacji – najszybszej w nowożytnej historii Kościoła. Uroczystość kanonizacyjną zaplanowano na 27 kwietnia 2014 r. Będzie to Niedziela Miłosierdzia Bożego, święto ustanowione przez papieża Polaka.

 Aneta 😉

?Papież pielgrzym. Jana Pawła II przesłanie dla świata.? Prószyński i S-ka, Warszawa 1999

?Encyklopedia sławnych Polaków?, Publicat

?Jan Paweł II. Kochana młodzieży!? Wydawictwo Amber, 2005

?Świadectwo. Kard. Stanisław Dziwisz w rozmowie z Gian Franco Svidercoschim?

Spotkałam Pana

W sierpniu 2011 roku zostałam zaproszona na Rekolekcje z Postem Daniela do Centrum Animacji Misyjnej Księży Pallotynów w Konstancinie-Jeziornie. Są to rekolekcje szczególne, prowadzone w wyjątkowym miejscu i w wyjątkowej, życzliwej dla każdego gościa,  atmosferze. Dom przestronny, z dwiema kaplicami, wypełniony zielenią, spokojem i śpiewem ptaków. Do dyspozycji gości jest basen z aqua-aerobikiem, jaccuzzi, trzy rodzaje sauny, grota solna, doskonale wyposażona siłownia, masaże, rowery, kijki, codzienna gimnastyka na świeżym powietrzu, spacery i wspaniała fryzjerka, z której usług korzysta wiele osób nawet po zakończeniu pobytu na Leśnej. Wątek żywieniowy to Post Daniela, czyli spożywanie tylko owoców i warzyw ekologicznych w ściśle wyliczonych ilościach, gwarantujących oczyszczenie organizmu i odblokowanie systemu immunologicznego, co skutkuje czasami uzdrowieniem z chorób, które nie poddają się leczeniu farmakologicznemu.

Propozycje dla ducha są również bardzo dokładnie przygotowane: jest to codzienna modlitwa, rozpoczynająca każdy dzień rekolekcji, przedpołudniowa konferencja duchowa, najczęściej biblijna, osobista  modlitwa, nawiązująca do wygłoszonej konferencji, wieczorna Eucharystia i Adoracja Najświętszego Sakramentu. Jest też możliwość wielokrotnej rozmowy z kapłanem i przystąpienia do sakramentu pojednania.

W ramach rekolekcji są prowadzone spotkania z ciekawymi ludźmi, np. misjonarzami z Afryki, konferencje związane ze zdrowym żywieniem, wieczory z muzyką czy filmem, a czasami inicjatywę przejmują uczestnicy rekolekcji, którzy chcą podzielić się ciekawymi informacjami czy przeżyciami.

 W ostatni wieczór rekolekcji ksiądz Ireneusz Łukanowski SAC  celebruje Mszę świętą o uzdrowienie i zawsze jest to Eucharystia obfitująca w uzdrowienia duchowe, psychiczne, a nawet fizyczne.            

Nie mogłam nie skorzystać z tak kuszącej oferty dziesięciodniowego odpoczynku, prowadzonego pod opieką księży pallotynów, doświadczonego lekarza i pielęgniarki i doświadczonej pani dietetyk z wyjątkowo sympatyczną obsługą. Pojechałam więc do Konstancina.

Moja sytuacja życiowa była wtedy tak zagmatwana, że mogłam tylko prosić Boga o pomoc. Były to rekolekcje przełomowe w moim życiu, bo spotkałam na nich Jezusa. Pan zaprosił mnie do współpracy mówiąc: ?Jeśli chcesz, mogę ci pomóc?. Bardzo potrzebowałam pomocy, więc otworzyłam się na Jego działanie wiedząc, że bez wolnej decyzji człowieka Bóg nie może Mu pomóc. Pan Jezus pokazywał mi stopniowo chore obszary mego życia np. zranienia emocjonalne z okresu dzieciństwa i po kolei uzdrawiał je. Pokazał mi m.in., że nie jest ważne, że czułam się niepotrzebna i niekochana, bo On, Jezus, kocha mnie od zawsze.

Podczas Mszy świętej o uzdrowienie, odprawianej przez księdza Ireneusza, ku mojemu zaskoczeniu i bez żadnej mojej prośby zostałam uwolniona od wieloletniego nałogu palenia papierosów. Nie wyobrażałam sobie wtedy, że mogłabym być osobą niepalącą, ale Pan wiedział, że było to wtedy dla mnie najlepsze. Na tej samej Mszy świętej usłyszałam też:

 ?Pan przychodzi do osoby, która ma alergię, objawiającą się silnym katarem i kaszlem. Pan rozpoczyna proces leczenia. To uzdrowienie nie nastąpi od razu, będzie następować stopniowo. Pan cieszy się, kiedy Mu się pomaga…?

Faktycznie tak się stało ? po upływie półtora roku uprzejmie zauważyłam, że nie mam już alergii wziewnej i nie reaguję katarem i kaszlem np. na męskie wody kolońskie. Jezus uzdrowił mnie, jak obiecał, i to bez kontrolowania tego procesu przez mnie. Papierosy też nagle i niespodziewanie przestały dla mnie istnieć.

Spotkanie z Jezusem i otwarcie się na Jego miłość odmieniło moje serce. Bóg zdziałał wiele cudów w moim życiu, ale największym jest ten, że uczynił mnie nowym człowiekiem ? Bożym człowiekiem. Teraz, kiedy doświadczyłam na sobie Bożej Miłości i Bożego Miłosierdzia,  wszystkie sprawy widzę z innej, Bożej perspektywy. Zobaczyłam i doświadczyłam w moim życiu Obecności Boga Żywego, kochającego, ciągle czekającego ze swymi darami, o ile zechcę je przyjąć. Pan obdarza mnie tak hojnie, ponad wszelkie wyobrażenia i oczekiwania, że wieczności chyba nie starczy, aby Mu za nie podziękować.

Pan oczyszcza mnie, uzdrawia, napełnia siłą jak Największy Przyjaciel, który nigdy mnie nie opuści. Jeśli nawet wyrzucę Go z serca przez grzech, On pozostanie cichutko u drzwi mej duszy, czekając pokornie, aż znowu zechcę Go zaprosić do mego życia.

Pan prowadzi mnie powolutku, łagodnie, czasem przez choroby czy inne trudne doświadczenia, ale może to być dla człowieka najlepsza droga. Pan jest przy mnie zawsze, ?gotów odpowiedzieć na każde nawet najmniejsze moje westchnienie?; JEST – czeka ze Swą Miłością i Swoim  Miłosierdziem. Wystarczy Mu uwierzyć i iść za Nim ?w ciemno?.

Jak niepojęta jest  Twa Miłość i Twe Miłosierdzie, Panie! 

Bądź uwielbiony na wieki!

Księże Ireneuszu, skromny i pokorny sługo Jezusa Chrystusa, niech Cię Pan błogosławi i strzeże i nadal zsyła przez Ciebie przeogromne łaski dla dobra swojego Kościoła. Dziękujemy Ci za Twą kapłańską posługę. Moje podziękowania składam też wszystkim księżom pallotynom z Konstancina, którzy w duchu św. Wincentego Pallottiego organizują takie rekolekcje. Niech im Bóg wynagrodzi dobro, które czynią i da łaski potrzebne w pracy apostolskiej. Niech wszyscy ludzie powrócą do Boga, a na ziemi nastanie Królestwo Boże.

Barbara

Zaufać Panu (o potędze modlitwy)

Dwa jesienne miesiące ? październik i listopad 2012 roku spędziłam w szpitalu. Wyrwana nagle z bardzo aktywnego życia (przygotowywałam wtedy uczniów do ogólnopolskiego konkursu gastronomicznego), z gorączką, przeziębioną grypą i płucami zniszczonymi przez wieloletnie palenie papierosów stanęłam wobec realnej możliwości wystąpienia krwotoku z płuc. Medycyna była bezsilna, lekarze nie mogli podjąć radykalnego leczenia. Uświadomiłam sobie, że za chwilę mogę już zakończyć życie. Sytuacja była o tyle dramatyczna, że 6 tygodni temu pochowaliśmy Mamę i rodzina była w głębokiej żałobie.

Została mi tylko jedyna możliwość, a wiedziałam już, że wiara czyni cuda  – zaczęłam więc wołać do Pana Boga: ?Panie! Jeśli chcesz, możesz mnie uzdrowić! Jesteś Wszechmocny, Ty stworzyłeś niebo i ziemię, wszystkie prawa, które istnieją na świecie są Twoim dziełem i możesz je dla mnie zawiesić, skorygować, bo to Ty jesteś Panem życia i śmierci,  Ty rządzisz światem i prawami medycyny! Chcę jeszcze żyć, chcę pracować dla Twojej chwały, jak robotnik ostatniej godziny, tyle mam  jeszcze do zrobienia, pozwól mi!?

I Miłosierny Pan wysłuchał wołania. Najpierw kapelan szpitalny, ks. Artur, udzielił mi sakramentu uzdrowienia ? sakramentu namaszczenia chorych, a ks. Ireneusz przyjechał do mnie z olbrzymim darem ? swoją modlitwą wstawienniczą. Czułam fizycznie, jak Pan Jezus otulał uzdrowieniem moje ciało i wypełniał mnie Bożym pokojem i Bożą miłością. Trudno zamknąć w słowa te przeżycia, bo dotyku Bożej miłości trzeba po prostu doświadczyć.

Modliło się wiele osób ? kółka różańcowe, wspólnoty modlitewne, rodzina, znajomi, siostry zakonne, były odprawiane Msze święte w intencji uzdrowienia. Łańcuch modlitwy obejmował chyba całą Polskę. Dobry Pan w swej łaskawości wysłuchał naszych modlitw i zachował mnie przy życiu. Jestem teraz dłużniczką wielu osób, a długi spłacam modlitwą?

Ten 50-dniowy pobyt w szpitalu to były specjalnie dla mnie przygotowane rekolekcje. Sala 9-osobowa, część pacjentek z czynną gruźlicą, ja leżąca bez możliwości opuszczania łóżka. Zachowania niektórych osób były bardzo trudne do przyjęcia. Wytrwać pomogła cicha modlitwa, w tym różaniec, którego nie wypuszczałam z ręki dniem i nocą. Po dłuższym czasie panie wyciszyły się, przestały atakować kapelana, jedna z nich przystąpiła do sakramentu pokuty i pojednania, inna przyjęła sakrament namaszczenia chorych. Milczące świadectwo wiary, przez które zawsze działa Bóg, może również nawrócić innych.

Ta choroba, przymusowa izolacja, brak prywatności przez całą dobę, konieczność poddania się opiece personelu medycznego i całokształt życia szpitalnego były dla mnie olbrzymim darem od Boga. W tej błogosławionej, choć przykrej sytuacji, otrzymałam wyjątkową łaskę umocnienia wiary, która ?czyni cuda?, nauczyłam się akceptowania każdego człowieka, bo przecież ?Chrystus każdego ukochał, więc cóż ja mogę powiedzieć?? (Prymas Tysiąclecia, kardynał Stefan Wyszyński), wzrosła też moja pokora. Doświadczyłam również Bożej miłości, która jest darem największym ze wszystkich, darmo danym.

Odkryłam też wiele skarbów, z których na co dzień nie zdawałam sobie sprawy ? jednym z nich jest łaska wiary i przynależność do Kościoła Chrystusowego, sakramenty święte,  a zwłaszcza sakrament pokuty i pojednania oraz Eucharystia. Darem są też kapłani, dający nam Chrystusa i Jego miłość, prowadzący ludzi do Boga ? kapłani ciągle atakowani i wymagający coraz więcej modlitwy ochronnej, nawet najkrótszej, ale codziennej i wytrwałej. Skarbem jest też możliwość chodzenia i codziennego uczestniczenia w Najświętszej Ofierze, skarbem jest też modlitwa. Żyjemy obsypani Bożymi darami, a ich wartość najczęściej dostrzegamy dopiero wtedy, kiedy je tracimy.

Teraz wiem, że każde cierpienie jest potrzebne, chociaż nie zawsze je rozumiemy. Pan Bóg rozdziela cierpienie według znanego tylko sobie klucza – swój ?przydział? trzeba przyjąć w pokorze, zawsze oddając je Chrystusowi. On pomoże wytrwać i przeprowadzi przez każde doświadczenie zgodnie z wolą Boga, wyprowadzając z niego zawsze dobro.  Modlitwa naprawdę pomaga.

Ksiądz Artur udzielił mi też cennej wskazówki przed wyjściem ze szpitala ? zapytałam go, jak mam dalej żyć. Odpowiedział, że trzeba Panu Bogu zaufać do końca i  iść za Nim w ciemno ? On wie, co jest dla człowieka dobre i zawsze chce obdarzać go swoimi darami, o ile człowiek na to pozwoli. Posłuchałam rady kapelana szpitalnego i teraz zawierzam Panu Bogu każdy dzień, każdą chwilę, każde wydarzenie życia, każdą sprawę ? wszystko, co mnie dotyczy, oddaję Panu, bo wiem, że On to chętnie weźmie i przemieni. To Prawdziwy Przyjaciel, który zawsze ma dla mnie czas i czeka na każde, nawet najmniejsze moje westchnienie. Pan mnie prowadzi, a ja jestem szczęśliwa, czasem nawet przez łzy,  bo wiem, Komu zaufałam – to Jezus Chrystus jest Królem, Jedynym Panem, Jedynym Uzdrowicielem, jest Drogą, Prawdą i Życiem. I zawsze odpowiada na każdą modlitwę. ?Ja wiem, w Kogo ja wierzę?.? Jezu, ufam Tobie!

Niech Pan będzie uwielbiony za wszystko, co czyni w moim życiu. Za wszystko!

 

Barbara  

listopad 2013

 

Peregrynacji figury św. Michała Archanioła

W PROGRAMIE NAWIEDZENIA:

  • msza św. z modlitwą o uzdrowienie i uwolnienie z nałogów,
  • adoracja Najświętszego Sakramentu z modlitwą wstawienniczą,
  • Celebracja Sakramentu Pojednania,
  • Uczta słowa ? kazania i konferencje o świecie aniołów,
  • błogosławieństwo osób starszych, chorych i dzieci,
  • modlitwa egzorcyzmem prostym
  • akt oddania św. Michałowi Archaniołow,
  • przyjęcie szkaplerza św. Michała Archanioła,
  • film o sanktuarium w Monte Sant? Angelo: ?Między wiarą a kulturą?.

Więcej na temat Parafii goszczących Figurę Michała Archanioła na stronie http://www.michalici.pl/peregrynacja_plan

Rozwoj Duchowy… rekolekcje, wspólnoty

DLA DUSZY I CIAŁA… POST DANIELA

Człowiek jest jednością duszy i ciała. Tak naucza Kościół i na tym zbudowano kulturę europejską. Ale co to znaczy w codziennym życiu? Jesteśmy ludźmi ? mamy duszę i ciało? A skoro tak, to trzeba liczyć się z konsekwencjami tego faktu. Kiedy ciało i duch harmonizują ze sobą człowiek promienieje zdrowiem. Kiedy natomiast jedno szwankuje ? niebawem zaczną się problemy i z drugim. Zapraszamy na rekolekcje apostolskie w duchu św. Wincentego Pallottiego połączone z kuracją oczyszczającą organizm (post Daniela) opartą na diecie warzywno-owocowej dr Ewy Dąbrowskiej.

http://www.cam.pallotyni.pl/

 

W CISZY CZYLI…  REKOLEKCJE IGNACJANSKIE

Każdy Uczestnik rekolekcji poprzez Ćwiczenia Duchowne i modlitewną adorację może w promieniach Miłosierdzia Bożego na nowo odkrywać sens i cel swojego życia.Każdy Uczestnik rekolekcji, prowadzony drogą duchowego doświadczenia św. Ignacego Loyoli. Ćwiczenia duchowne przeżywane są z zachowaniem pełnego milczenia.

http://www.zawierzanki.pl/

 

DLA MAŁŻEŃSTW … DOMOWY KOŚCIÓŁ

Domowy Kościół Ruchu Światło-Życie pomaga małżonkom sakramentalnym czerpać z łaski i mocy sakramentu małżeństwa, uczy jak żyć tym sakramentem i celebrować go przez całe życie. Łączy on w sobie charyzmaty Ruchu Światło-Życie i międzynarodowego ruchu małżeństw katolickich Equipes Notre-Dame, od którego przejął ideał duchowości małżeńskiej, czyli dążenia ku Bogu w jedności ze współmałżonkiem.

http://www.dk.oaza.pl

Św. Maksymilian Maria Kolbe

Młodość

Na Chrzcie Św. Otrzymał imię Rajmund. Urodził się 8.01.1894 r. w Zduńskiej Woli koło Łodzi, w niezamożnej, ale religijnej rodzinie. Był jednym z pięciorga rodzeństwa. Jego rodzice należeli do III Zakonu św. Franciszka ? grupy katolickich świeckich, chcących realizować ideał franciszkańskiego ubóstwa.

W wieku 12 lat, Rajmund przeżył pierwsze osobiste spotkanie z Matką Bożą, która ukazała mu się w kościele parafialnym w Pabianicach. Matka Boska trzymała w rękach dwie korony: białą i czerwoną, symbolizujące czystość i męczeństwo. Rajmund zgodził się przyjąć je obie i

podporządkować swoje życie woli Bożej. Po ukończeniu szkoły podstawowej, wstąpił do seminarium Ojców Franciszkanów we Lwowie.

Zakon

4 września 1910 r. podczas ceremonii święceń zakonnych przyjął imię Maksymilian. Chciał przez to podkreślić swoją maksymalistyczną wizję pracy dla rozpowszechnienia miłości do Matki Boskiej Niepokalanej.

1 listopada 1914 r. Maksymilian złożył śluby wieczyste. Przybrał wtedy imię zakonne: Maksymilian Maria.

17 października 1917 r. założył razem z kolegami ze studiów stowarzyszenie pod nazwą Rycerstwo Niepokalanej. Głównym celem jego istnienia miało być zdobycie całego świata i wszystkich dusz dla Serca Jezusa przez Niepokalaną.

28 kwietnia 1918 r. Maksymilian Maria otrzymał święcenia zakonne. W kolejnym roku uzyskał błogosławieństwo Papieża Benedykta XV dla założonego przez siebie Rycerstwa Niepokalanej. W 1922 r. zaczął wychodzić miesięcznik ?Rycerz Niepokalanej?, wydawany do dnia dzisiejszego. Od tego momentu, św. Maksymilian zaczął gromadzić wokół siebie braci, z którymi w 1927 r. założył nowy klasztor w pobliżu Warszawy. 7 grudnia 1927 r. na terenie podarowanym przez księcia Druckiego ? Lubeckiego w majątku Teresin pod Sochaczewem otwarta została placówka, nazwana na cześć Maryi Niepokalanowem.

Zostawiwszy Niepokalanów pod opieką współbraci, ojciec Maksymilian wyjechał na kilka lat do Japonii, zakładając tam klasztor i rozpoczynając wydawanie miejscowego ?Rycerza Niepokalanej?.

II wojna światowa

23 maja 1936 r. Maksymilian Maria wrócił do Niepokalanowa, gdzie zastał go wybuch II wojny światowej. 7 września 1939 r. Niemcy rozpoczęli bombardowanie Niepokalanowa. Ojciec Maksymilian nie przestraszył się jednak. Zdecydowano o pozostaniu braci zakonnych na miejscu, niszcząc ważniejsze dokumenty, które mogłyby dostać się w ręce wroga. Bracia zakonni starali się przede wszystkim służyć okolicznym mieszkańcom pomocą materialną i duchową. Rozdawali żywność, opatrywali rannych, spowiadali i odprawiali Msze Święte.

19 września 1939 r. ojciec Maksymilian oraz inni bracia (w sumie 46 osób) zostali wywiezieni przez żołnierzy niemieckich z klasztoru. Celem podróży był obóz w Amitz (obecnie Gębice, 11 km na wschód od Gubina). Zakonnicy, starając się nie upaść na duchu, organizowali w obozie nabożeństwa oraz udzielali sakramentów współwięźniom. 8 listopada 1939 r. bracia zakonni zostali przewiezieni do kolejnego obozu ? tym razem w Ostrzeszowie. Tam również starali się służyć miejscowej ludności, otrzymując od niej liczne wyrazy wdzięczności. 8 grudnia 1939 r. zakonnicy zostali wypuszczeni z obozu i wrócili do Niepokalanowa. Mimo że klasztor został zajęty przez Niemców, skonfiskowane zostały maszyny drukarskie, wraz z osobą ojca Maksymiliana życie zaczęło wracać do normy.

Kilka dni po powrocie zakonników do klasztoru, Niemcy rozpoczęli akcję przesiedlania mieszkańców województwa Poznańskiego w okolice Niepokalanowa. Ojcowie pod przewodnictwem Maksymiliana Marii zorganizowali pomoc dla ludzi przybywających w większości bez żadnego dobytku.

Na początku 1941 r. ojciec Maksymilian Kolbe podzielił się z zakonnikami przeczuciem, że nie przeżyje wojny. Tym bardziej walczył o wzmocnienie ducha jedności między braćmi oraz uwrażliwienie ich na potrzeby innych. W ostatnią niedzielę przed aresztowaniem, ojciec Kolbe pouczył współbraci o pokorze oraz o tym, że największą łaską Bożą dla człowieka jest danie mu możliwości złożenia ofiary z własnego życia.

Obóz w Auschwitz

17 lutego 1941 r. o. Maksymilian wraz z czterema współbraćmi został przewieziony na Pawiak. Nawet w więzieniu nie poddał się losowi. Organizował modlitwy wspólne odmawiane przez ściany cel. Przed strażnikami więziennymi nie wypierał się wiary w Chrystusa.

28 maja 1941 r. o. Kolbe i kilkuset innych więźniów zostali wywiezieni do obozu zagłady w Auschwitz-Birkenau. Kolbe otrzymał numer obozowy 16670. W obozie, mimo zakazu, ojciec Maksymilian udzielał porad, podnosił na duchu innych, prowadził potajemne konferencje o Trójcy Świętej i dopełnieniu jakie stanowiła dla Niej Matka Boska Niepokalana.

Ostatnia droga

Pod koniec lipca 1941 r. z bloku, na którym przebywał o. Maksymilian uciekł jeden z więźniów. Za karę komendant obozu polecił zagłodzić na śmierć 10 innych. Wyznaczeni więźniowie stanęli w szeregu, kiedy nagle jeden z nich krzyknął: ?O Boże, ja mi żal żony i dzieci?. Słysząc te słowa, o. Maksymilian poprosił esemana, aby pozwolił mu oddać życie za tego człowieka. Tym samym ocalił od śmierci Franciszka Gajowniczka. Komendant obozu zgodził się. Idąc do bunkra głodowego, o. Maksymilian cały czas powtarzał swoją ulubioną modlitwę:

?Dozwól mi chwalić Cię, Panno Przenajświętsza.

Dozwól, bym własnym kosztem Cię chwalił.

Dozwól, bym dla Ciebie i tylko dla Ciebie żył, pracował, cierpiał, wyniszczył się i umarł. Dozwól, bym się przyczynił do jeszcze większego, do jak największego wyniesienia Ciebie. Dozwól, by inni w gorliwości o Twoje wywyższenie mnie prześcigali, tak by w szlachetnym współzawodnictwie chwała Twoja wzrastała coraz szybciej, coraz potężniej, jak tego pragnie Ten, który Cię tak niewysłowienie ponad wszystkie istoty wyniósł.

W Tobie jednej Bóg stal się bez porównania bardziej uwielbiony aniżeli we wszystkich świętych swoich.

Dla Ciebie stworzył Bóg świat, dla Ciebie i mnie też do bytu powołał.

Skądże mi to szczęście?

O, dozwól mi chwalić Cię, Panno Przenajświętsza?.

Po wielu dniach pilnowania konających więźniów, kat obozowy dobił o. Maksymiliana i innych pozostających przy życiu zastrzykiem z fenolu. Ciało o. Kolbe zostało spalone 15 sierpnia 1941 r., w dniu święta Wniebowzięcia Matki Bożej.

 Po śmierci

Pod wpływem licznych petycji, Stolica Apostolska zdecydowała o wszczęciu procesu beatyfikacyjnego. W latach 1948-1952 odbył się proces informacyjny. W 1963 r. zakończył się proces apostolski. Proces beatyfikacyjny o. Maksymiliana został zakończony 30.01.1969 r. 17 października 1971 r., w 54. rocznicę założenia Rycerza Niepokalanej została odprawiona Msza św. kanonizacyjna pod przewodnictwem Papieża Pawła VI z udziałem kard. Stefana Wyszyńskiego, Prymasa Polski.  Ocalony od śmierci przez o. Maksymiliana Franciszek Gajowniczek niósł dary ofiarne podczas Mszy św. kanonizacyjnej.

Korzystałam z książki br. Juwentyna L. Młodożeńca pt. ?Znałem Ojca Maksymiliana Kolbe?

Monika

Kółko Różańcowe Bł. Ks. Jerzy Popiełuszko (Opiekun: Anna)

Zmiany Tajemnic Różańcowych >>

 

Błogosławiony ks. Jerzy Aleksander Popiełuszko
(14 września 1947 ? 19 października 1984)
polski prezbiter rzymskokatolicki, kapelan warszawskiej ?Solidarności?, błogosławiony Kościoła katolickiego

?Był człowiekiem z krwi i kości. Zupełnie zwyczajny, ?szary? uczeń, ministrant, kleryk, ksiądz. Przeciętnie zdolny. Nie urodził się święty, miał swoje słabości (?). Jego postać może być zachęta dla wszystkich średnich i przeciętnych, którzy myślą, że świętość jest tylko dla wielkich i wybranych?.

Urodził się w niedzielę 14 września 1947 r. we wsi Okopy na białostocczyźnie. Na chrzcie św. w rodzinnej parafii w Suchowoli otrzymał imię Alfons. Jego matka nadając imię Alfons na chrzcie chciała w ten sposób utrwalić rodzinną pamięć o swoim bracie Alfonsie, a nadto jeszcze przed narodzeniem syna, czytając czytankę przeznaczoną do rozważań majowych, zapoznała się z życiorysem św. Alfonsa Liguoriego, który wywarł na niej ogromne wrażenie (na V roku seminarium imię to zmienił na Jerzy). Był trzecim z pięciorga dzieci, z których jedno zmarło w dzieciństwie. Jego rodzice, Marianna i Władysław,  pracowali na roli. Warunki życia były trudne, ale rodzice wychowywali dzieci bardzo starannie. Na pierwszym miejscu był Pan Bóg, Msza św., wspólna rodzinna modlitwa.  Rodzina była wielopokoleniowa, mieszkali z nimi dziadkowie. W domu kultywowano pamięć o wuju Alfonsie Gniedziejce, członku partyzantki AK, który w wieku dwudziestu jeden lat zginął po wojnie z rąk sowieckich. Często rozmawiano też o prawdziwej historii Polski.

 

Alfons Popiełuszko był ministrantem, gdzie koledzy ze szkoły i grupy ministranckiej oraz seminarium wspominają go jako zupełnie zwykłego, przeciętnego chłopca, który niczym się nie wyróżniał i był typem samotnika. Pierwszą Komunię Świętą i Bierzmowanie przyjął w tym samych roku, w 1956 roku. W latach 1961-1965 uczęszczał do liceum w Suchowoli. Był uczniem sumiennym i uczył się przeciętnie, ale jego rodzice często byli wzywani do szkoły z powodu jego religijności.

 

Po maturze, 24 czerwca 1965 wstąpił do Wyższego Metropolitarnego Seminarium Duchownego w Warszawie. Na początku drugiego roku studiów Alfons został skierowany do obowiązkowej zasadniczej służby wojskowej na dwa latach w specjalnej jednostce dla kleryków o zaostrzonym regulaminie, gdzie byli poddawani ciągłym próbie ateizacji, presji na porzucenie kapłaństwa albo na podjęcie współpracy z władzą ludową w ówczesnych czasach. Dzięki pobytowi w zaostrzonym wojsku dla kleryków ujawnił się jego żelazny charakter i osobowość duchowego przywódcy, który nie dał się złamać, inicjował opór, podtrzymywał na duchu kolegów, ale za to w zamian dostawał bezwzględne kary, takie jak: wyśmiewanie przez kolegów, wielogodzinne ćwiczenia, czołganie się na mrozie, itd.  i przypłacił to zdrowiem, gdzie to końca życia miał problemy zdrowotne. 28 maja 1972 r. w warszawskiej archikatedrze Jerzy Popiełuszko przyjął święcenia kapłańskie z rąk Prymasa Polski kard. Stefana Wyszyńskiego. Następnie pracował w parafiach w Ząbkach (1972?1975) i Aninie (1975?1978). Później był księdzem w warszawskich kościołach: Dzieciątka Jezus, św. Anny, a od czerwca 1980 św. Stanisława Kostki.  Okazało się, że ma niezwykły dar nawiązywania kontaktów i bliskości z ludźmi. Lubił ich. Interesował się, słuchał. Parafianie wiedzieli, że mogą na niego liczyć w kłopotach, szczególnie przejmował się losem chorych. Z wieloma rodzinami serdecznie się zaprzyjaźnił. Ludzie odwiedzali go, zapraszali do siebie, jeździli razem z nim na wycieczki. Był jednak dla nich przede wszystkim duszpasterzem, choć nikogo nie nawracał na siłę. W latach 1974?1976 był studentem Studium Pastoralnego Instytutu Teologii Pastoralnej Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. W 1978 został duszpasterzem środowisk medycznych w Warszawie. Gdy po raz pierwszy odprawiał specjalną mszę św. dla pielęgniarek w kaplicy Res Sacra Miser przyszła tylko jedna osoba. Wkrótce jednak msza stała się bardzo popularna. Po celebracji wygłaszał prelekcję związaną z etyką zawodową. W Adwencie i w Wielkim Poście organizował dni skupienia i rekolekcje.

Od sierpnia 1980 był związany ze środowiskami robotniczymi, aktywnie wspierał także ?Solidarność?. W czasie strajku został wysłany do odprawiania mszy w Hucie Warszawa, w stanie wojennym w kościele św. Stanisława Kostki organizował Msze za Ojczyznę. Swoją działalnością duszpasterską i nauczaniem opartym na przesłaniu: ?Nie daj się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężaj? (św. Paweł, Rz 12,21), nauczaniu papieża Jana Pawła II i prymasa Stefana Wyszyńskiego, niezłomnością i odwagą, a także wsparciem dla prześladowanych robotników i działaczy związkowych przez władze PRL podczas stanu wojennego zyskał autorytet, szerokie poparcie społeczne i popularność w Warszawie, a później także w innych miastach. Działalność ks. Jerzego Popiełuszki ówczesne władze PRL uznały za krytykę i sprzeciw wobec systemu komunistycznego. Po Mszy św. został w Hucie aż do wieczora i od tego czasu przychodził nawet kilka razy w tygodniu. Robotnicy odwiedzali go całymi rodzinami, z żonami, z dziećmi. Ten bezpośredni, niestwarzający dystansu i mówiący normalnym, prostym językiem ksiądz, był kimś niezwykłym. Zaczęły się spowiedzi po kilkunastu latach, śluby, chrzty dorosłych. Bliskość z hutnikami oznaczała zbliżenie do jądra ówczesnych przemian. To ks. Popiełuszko poświęcił sztandar ?Solidarności? Huty Warszawa, to on wraz ze swymi hutnikami zawiózł uczestnikom I Krajowego Zjazdu ?Solidarności? w Gdańsku tekst encykliki Jana Pawła II ?Laborem exercens?. To on odprawiał codziennie Msze św. dla uczestników Zjazdu. W październiku i listopadzie 1981 r. towarzyszył też strajkującym studentom Akademii Medycznej w Warszawie i podchorążym w Wyższej Oficerskiej Szkole Pożarnictwa.  Jak wspomina ówczesny proboszcz parafii św. Stanisława Kostki, ks. Teofil Bogucki, obecność ks. Jerzego podczas strajku WOSP wywarła na nim wielki formacyjny wpływ i ukierunkowała jego dalsze losy. 19 maja 1983 prowadził pogrzeb Grzegorza Przemyka. We wrześniu 1983 zorganizował pielgrzymkę ludzi pracy na Jasną Górę; 30 września odprawił mszę świętą na wałach.

 

Już od początku Stanu Wojennego ks. Popiełuszko znalazł się ?na celowniku? SB. Funkcjonariusze nachodzili plebanię. Cudem uniknął aresztowania. Pozostając na wolności z oddaniem zajął sie organizowaniem pomocy dla internowanych, ich rodzin i wszystkich, którzy znaleźli sie w trudnej sytuacji. Koordynował m.in. akcję rozdzielania darów w parafii, przy czym zmienił swój pokój niemal w magazyn. Inicjował sprowadzanie lekarstw z Zachodu. Wyszukiwał potrzebujących i rozdawał ? co tylko mógł. Raz oddał komuś nawet własne buty. Sam chodził w starych, podartych rzeczach. Ludzie, którzy pamiętają go z tamtego czasu podkreślają, że nie było w nim żadnego przywiązania do dóbr materialnych. Pomoc, jakiej udzielał, miała też wymiar psychologiczny i duchowy. Odwiedzał uwięzionych, pojawiał się regularnie na salach rozpraw. Dla wielu był olbrzymim wsparciem.

 

Od stycznia 1982 r. przejął odprawianie zainicjowanych przez ks. proboszcza Boguckiego Mszy za Ojczyznę. Odbywały się one regularnie w ostatnią niedzielę miesiąca i niebawem zaczęły gromadzić tłumy wiernych. Atmosfera tych modlitewnych i patriotycznych spotkań była niezapomniana a charyzmat ks. Jerzego ujawniał się podczas nich z niesłychaną siłą. Doskonale znał prawdziwe ludzkie problemy i o nich mówił w swoich kazaniach. Nawiązywał do nauczania kard. Wyszyńskiego i Jana Pawła II, przedstawiając je w jak najprostszych, zrozumiałych dla wszystkich słowach. Słuchali go robotnicy i profesorowie, opozycjoniści i nawet partyjni.  Przyjeżdżali ludzie z całej Polski, z miesiąca na miesiąc było ich coraz więcej. Nic dziwnego, że wkrótce ze strony władz pojawiły sie prowokacje, próby nękania i naciski na kurię, by księdza działalność ograniczyć. Oskarżano, że uprawia politykę, inspiruje do manifestacji itp. Były to zarzuty fałszywe. W kazaniach Popiełuszki nie było akcentów politycznych, choć mówił o prawdzie, czasem niewygodnej. Koncentrowały się one jednak zawsze na  Ewangelii w duchu przesłania św. Pawła: ?nie daj się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężaj? (Rz 12, 21). Mszom za Ojczyznę towarzyszyły bardzo liczne nawrócenia, wielu powracało do Kościoła po kilkunastu czy nawet kilkudziesięciu latach, wielu prosiło o chrzest. Ludzie wychodzili z kościoła wyciszeni, uspokojeni wewnętrznie i skłonni do pozytywnego patrzenia nawet na swych wrogów. Jak sam ks. Jerzy, który zimą na początku Stanu Wojennego ku zaskoczeniu swoich wszystkich znajomych wychodził z gorącą kawą do stacjonującego na ulicach wojska i milicji. We wrześniu 1984 Popiełuszko przygotował II pielgrzymkę ludzi pracy na Jasną Górę. Spotkał się wtedy m.in. z Lechem Wałęsą oraz z ks. Henrykiem Jankowskim. Z miesiąca na miesiąc atmosfera wokół ks. Popiełuszki stawała sie coraz bardziej napięta. Wciąż był śledzony, wiedział, że na podsłuchu jest mieszkanie i telefon. Zdarzały się próby zastraszania. W grudniu 1983 r. kapłan był przesłuchiwany w prokuraturze, zarządzono też rewizję w zapisanym na niego przez ciotkę mieszkaniu, gdzie znaleziono podrzuconą uprzednio przez SB amunicję, nielegalne pisma i wiele innych kompromitujących księdza materiałów. Trafił wówczas na dwa dni do aresztu. Wypuszczono go dopiero w wyniku interwencji bp. Dąbrowskiego. Nie uniknął jednak szkalujących artykułów w prasie i kolejnych wielogodzinnych przesłuchań odciągających go od pracy duszpasterskiej. W sierpniu 1984 r. Popiełuszko czekał na kolejny proces, który jednak nie odbył się ze względu na amnestię z okazji 40 ? lecia PRL. Rozpoczęła się za to przeciw niemu ostra nagonka prasowa, zapoczątkowana przez radzieckie ?Izwiestii?, a w Polsce podjęta m.in. przez Jerzego Urbana, który oskarżał ks. Jerzego o organizowanie ?seansów nienawiści?. Urząd ds. Wyznań wystosowywał do Episkopatu kolejne ostre pisma.

Popiełuszko przy swoim słabym zdrowiu prowadził wyniszczający tryb życia. Nie dbał o siebie, bagatelizował dolegliwości, mimo zaleceń, nie wyrażał zgody na pozostanie w szpitalu. Ciągle pracował. We wrześniu 1983 r. w porozumieniu z Lechem Wałęsą zorganizował pierwszą pielgrzymkę ludzi pracy na Jasną Górę (idea ta kontynuowana jest do dziś). Rok później otrzymywał anonimowe telefony: ?Jeśli pojedziesz po raz drugi na Jasną Górę ? zginiesz?. Pojechał. Anonimy z pogróżkami otrzymywał już wcześniej. Liczył się ze śmiercią. Zagrożenia było też świadome jego otoczenie. Na prośbę hutników kard. Glemp zaproponował Popiełuszce wyjazd na studia do Rzymu, nie chciał go jednak do wyjazdu przymuszać. Ks. Jerzy wyjechać nie chciał. Tłumaczył, że nie może zostawić ludzi, którzy mu zaufali, że byłaby to zdrada.

Przyjaciele wspominają, że jego ostatnie miesiące to czas porządkowania spraw, głębokiej modlitwy i częstych spowiedzi. Ostatnią odbył 18 października, w przeddzień porwania.

Pierwszy nieudany zamach na życie księdza miał miejsce 13 października. Była to próba upozorowania wypadku samochodowego. 19 października 1984 r. ks. Jerzy w towarzystwie swego kierowcy Waldemara Chrostowskiego udał się do Bydgoszczy, gdzie w kościele Świętych Polskich Męczenników prowadził rozważania do tajemnic różańca. Ostatnie słowa tych rozważań brzmiały: ?Módlmy się, byśmy byli wolni od lęku, zastraszenia, ale przede wszystkim od żądzy odwetu i przemocy?. W drodze powrotnej, wieczorem, samochód księdza został zatrzymany przez patrol drogowy. W rzeczywistości w milicyjne mundury przebrani byli funkcjonariusze SB ? Grzegorz Piotrowski, Waldemar Chmielewski i Leszek Pękala. Waldemarowi Chrostowskiemu niemal cudem udało się wyswobodzić ? gdyby nie to, śmierć ks. Jerzego stałaby sie zbrodnią nieznanych sprawców. Mordercy działali w poczuciu bezkarności. Od swego przełożonego Adama Pietruszki otrzymali specjalne przepustki, które zwalniały ich od wszelkich kontroli. Ksiądz skrępowany i z kneblem na ustach bity był kilkakrotnie do nieprzytomności drewnianą pałką. Gdy na tamie pod Włocławkiem wrzucali do Wisły obciążone kamieniami zmasakrowane ciało w foliowym worku, ks. Popiełuszko już prawdopodobnie nie żył.

 

Ciało odnaleziono dopiero 30 października. Przez cały ten czas o powrót ks. Jerzego modliła się cała Polska. Wiadomość o porwaniu i morderstwie kapłana obiegła cały świat.

Morderstwo i ujawnienie prawdy o nim wywołało wstrząs i oburzenie społeczne. Pogrzeb 3 listopada 1984 zgromadził olbrzymie tłumy i przekształcił się w wielką manifestację. Popiełuszko został pochowany na terenie kościoła parafialnego św. Stanisława Kostki w Warszawie, na terenie w kształcie niewielkiego kurhanu, pod nagrobkiem w kształcie krzyża. Miejsce to jest ogrodzone kamieniami połączonymi łańcuchem, tworzącymi w kompozycji z nagrobkiem różaniec. Jest on od lat 80. XX wieku celem licznych pielgrzymek i oficjalnych wizyt, m.in. 14 czerwca 1987 modlił się przy nim papież Jan Paweł II. Szacuje się, że w ciągu 10 lat miejsce to odwiedziło ok. 18 mln ludzi. Na terenie parafii św. Stanisława Kostki w Warszawie znajdują się ponadto: dzwon, pomnik i muzeum (otwarte 16 października 2004) poświęcone pamięci błogosławionego.

 

Już dwa dni później od pogrzebu ks. Jerzego Popiełuszki do warszawskiej kurii wpłynęły pierwsze prośby o beatyfikację. Pomimo niesłabnącego kultu prywatnego osoby księdza Popiełuszki przez wiele lat nie otwierano procesu beatyfikacyjnego. Nakładały się na to liczne przyczyny, m.in. obawa o oskarżenia o próbę politycznego jego wykorzystywania, trwające procesy zabójców, pojawiające się nowe dokumenty, które wymagały zbadania. Istnieje także możliwość, że były próby jego hamowania przez polski aparat państwowy, choćby przez wysuwane sugestie, że zginął on z przyczyn politycznych, a nie za wiarę, co warunkowało wyniesienie zabitego na ołtarze. Pojawiły się one z ust generała Wojciecha Jaruzelskiego już jesienią 1984. Proces beatyfikacyjny księdza Jerzego Popiełuszki oficjalnie otwarto 8 lutego 1997 w kościele pw. św. Stanisława Kostki w Warszawie Ogłoszenie ks. Jerzego Popiełuszki błogosławionym Kościoła katolickiego odbyło się 6 czerwca 2010 w Warszawie na Placu Piłsudskiego. Mszy świętej beatyfikacyjnej przewodniczył abp Angelo Amato, prefekt Kongregacji ds. Kanonizacyjnych, który w imieniu papieża Benedykta XVI odczytał akt beatyfikacyjny. Wraz z nim mszę beatyfikacyjną koncelebrowało około 100 kardynałów, arcybiskupów i biskupów oraz 1,6 tys. kapłanów.

 

Wspomnienie liturgiczne bł. Jerzego Popiełuszki obchodzone jest 19 października.

 

 

Modlitwa za wstawiennictwem bł. ks. Jerzego Popiełuszki

 Boże, Źródło wszelkiego dobra, dziękuje Ci, że w swojej miłości obdarzyłeś błogosławionego ks. Jerzego Popiełuszkę godnością kapłaństwa. Posłałeś go, aby gorliwie głosił Twoje słowo, szafował świętymi sakramentami, mężnie działał w Twoje imię i zawsze był blisko każdego człowieka wzywając do przebaczenia, jedności i pokoju. Ty obdarzyłeś Go łaską męczeństwa, przez co upodobnił się do Chrystusa na drodze krzyżowej.

Uwielbiamy i dziękujemy Ci, Pani, za ten wielki dar dla Kościoła, szczególnie za to, że uczyniłeś go pośrednikiem w rozdawnictwie łask. W swoim nieskończonym miłosierdziu racz go zaliczyć go na poczet świętych, a mnie, za jego wstawiennictwem udziel łaski…….., o którą z ufnością Ciebie proszę.

Przez Chrystusa, Pana naszego.

Amen.

 

Modlitwa o łaski za wstawiennictwem bł. ks. Jerzego Popiełuszki

 Boże nieskończenie dobry, który obdarzyłeś błogosławionego księdza Jerzego Popiełuszkę łaską wierności kapłańskiemu powołaniu aż do męczeńskiej śmierci, prosimy Cię słowami Papieża Jana Pawła II: ?Aby z tej śmierci wyrosło dobro, tak jak z krzyża zmartwychwstanie?.

Miłosierny Boże, udziel mi, za wstawiennictwem błogosławionego księdza Jerzego tej łaski, o którą Cię gorąco proszę. Niech ofiara życia i jego wstawiennictwo u Ciebie przyczynią się do wzrostu chrześcijańskiej wiary, jedności i pokoju w świecie.

Przez Chrystusa, Pana naszego.

Amen.

 

Myśli ks. Jerzego Popiełuszki:

 ?W modlitwie czujemy się wolni i solidarni.?

?Z Bogiem łączy nas miłość, której źródłem jest serce.?

?Bóg ma najwięcej sił w miłości.?

 

Źródło:

  1. http://kspopieluszko.blogspot.com/2010/05/mysli-ks-jerzego-na-kazdy-dzien_6430.html
    z dnia 2014-07-07
  2. http://popieluszko.centrumopatrznosci.pl/377/ks-jerzy-popieluszko-sylwetka/
    z dnia 2014-07-07
  3. http://kosciol.wiara.pl/doc/521249.Fenomen-ksiedza-Jerzego z dnia 2014-07-07
  4. http://xj.popieluszko.pl/
    z dnia 2014-07-07
  5. http://www.zaufaj.com/jerzy-popieluszko-.html
    z dnia 2014-07-07
  6. http://www.popieluszko.net.pl/xjerzy/biografia.php
    z dnia 2014-07-07
  7. https://www.facebook.com/ks.jerzy
    z dnia 2014-07-07

Kółko Różańcowe Św. Maksymilian Maria Kolbe (Opiekun: Marta)

Zmiany Tajemnic Różańcowych >>

 

Św. Maksymilian Maria Kolbe

Młodość

Na Chrzcie Św. Otrzymał imię Rajmund. Urodził się 8.01.1894 r. w Zduńskiej Woli koło Łodzi, w niezamożnej, ale religijnej rodzinie. Był jednym z pięciorga rodzeństwa. Jego rodzice należeli do III Zakonu św. Franciszka ? grupy katolickich świeckich, chcących realizować ideał franciszkańskiego ubóstwa.

W wieku 12 lat, Rajmund przeżył pierwsze osobiste spotkanie z Matką Bożą, która ukazała mu się w kościele parafialnym w Pabianicach. Matka Boska trzymała w rękach dwie korony: białą i czerwoną, symbolizujące czystość i męczeństwo. Rajmund zgodził się przyjąć je obie i

podporządkować swoje życie woli Bożej. Po ukończeniu szkoły podstawowej, wstąpił do seminarium Ojców Franciszkanów we Lwowie.

Zakon

4 września 1910 r. podczas ceremonii święceń zakonnych przyjął imię Maksymilian. Chciał przez to podkreślić swoją maksymalistyczną wizję pracy dla rozpowszechnienia miłości do Matki Boskiej Niepokalanej.

1 listopada 1914 r. Maksymilian złożył śluby wieczyste. Przybrał wtedy imię zakonne: Maksymilian Maria.

17 października 1917 r. założył razem z kolegami ze studiów stowarzyszenie pod nazwą Rycerstwo Niepokalanej. Głównym celem jego istnienia miało być zdobycie całego świata i wszystkich dusz dla Serca Jezusa przez Niepokalaną.

28 kwietnia 1918 r. Maksymilian Maria otrzymał święcenia zakonne. W kolejnym roku uzyskał błogosławieństwo Papieża Benedykta XV dla założonego przez siebie Rycerstwa Niepokalanej. W 1922 r. zaczął wychodzić miesięcznik ?Rycerz Niepokalanej?, wydawany do dnia dzisiejszego. Od tego momentu, św. Maksymilian zaczął gromadzić wokół siebie braci, z którymi w 1927 r. założył nowy klasztor w pobliżu Warszawy. 7 grudnia 1927 r. na terenie podarowanym przez księcia Druckiego ? Lubeckiego w majątku Teresin pod Sochaczewem otwarta została placówka, nazwana na cześć Maryi Niepokalanowem.

Zostawiwszy Niepokalanów pod opieką współbraci, ojciec Maksymilian wyjechał na kilka lat do Japonii, zakładając tam klasztor i rozpoczynając wydawanie miejscowego ?Rycerza Niepokalanej?.

II wojna światowa

23 maja 1936 r. Maksymilian Maria wrócił do Niepokalanowa, gdzie zastał go wybuch II wojny światowej. 7 września 1939 r. Niemcy rozpoczęli bombardowanie Niepokalanowa. Ojciec Maksymilian nie przestraszył się jednak. Zdecydowano o pozostaniu braci zakonnych na miejscu, niszcząc ważniejsze dokumenty, które mogłyby dostać się w ręce wroga. Bracia zakonni starali się przede wszystkim służyć okolicznym mieszkańcom pomocą materialną i duchową. Rozdawali żywność, opatrywali rannych, spowiadali i odprawiali Msze Święte.

19 września 1939 r. ojciec Maksymilian oraz inni bracia (w sumie 46 osób) zostali wywiezieni przez żołnierzy niemieckich z klasztoru. Celem podróży był obóz w Amitz (obecnie Gębice, 11 km na wschód od Gubina). Zakonnicy, starając się nie upaść na duchu, organizowali w obozie nabożeństwa oraz udzielali sakramentów współwięźniom. 8 listopada 1939 r. bracia zakonni zostali przewiezieni do kolejnego obozu ? tym razem w Ostrzeszowie. Tam również starali się służyć miejscowej ludności, otrzymując od niej liczne wyrazy wdzięczności. 8 grudnia 1939 r. zakonnicy zostali wypuszczeni z obozu i wrócili do Niepokalanowa. Mimo że klasztor został zajęty przez Niemców, skonfiskowane zostały maszyny drukarskie, wraz z osobą ojca Maksymiliana życie zaczęło wracać do normy.

Kilka dni po powrocie zakonników do klasztoru, Niemcy rozpoczęli akcję przesiedlania mieszkańców województwa Poznańskiego w okolice Niepokalanowa. Ojcowie pod przewodnictwem Maksymiliana Marii zorganizowali pomoc dla ludzi przybywających w większości bez żadnego dobytku.

Na początku 1941 r. ojciec Maksymilian Kolbe podzielił się z zakonnikami przeczuciem, że nie przeżyje wojny. Tym bardziej walczył o wzmocnienie ducha jedności między braćmi oraz uwrażliwienie ich na potrzeby innych. W ostatnią niedzielę przed aresztowaniem, ojciec Kolbe pouczył współbraci o pokorze oraz o tym, że największą łaską Bożą dla człowieka jest danie mu możliwości złożenia ofiary z własnego życia.

Obóz w Auschwitz

17 lutego 1941 r. o. Maksymilian wraz z czterema współbraćmi został przewieziony na Pawiak. Nawet w więzieniu nie poddał się losowi. Organizował modlitwy wspólne odmawiane przez ściany cel. Przed strażnikami więziennymi nie wypierał się wiary w Chrystusa.

28 maja 1941 r. o. Kolbe i kilkuset innych więźniów zostali wywiezieni do obozu zagłady w Auschwitz-Birkenau. Kolbe otrzymał numer obozowy 16670. W obozie, mimo zakazu, ojciec Maksymilian udzielał porad, podnosił na duchu innych, prowadził potajemne konferencje o Trójcy Świętej i dopełnieniu jakie stanowiła dla Niej Matka Boska Niepokalana.

Ostatnia droga

Pod koniec lipca 1941 r. z bloku, na którym przebywał o. Maksymilian uciekł jeden z więźniów. Za karę komendant obozu polecił zagłodzić na śmierć 10 innych. Wyznaczeni więźniowie stanęli w szeregu, kiedy nagle jeden z nich krzyknął: ?O Boże, ja mi żal żony i dzieci?. Słysząc te słowa, o. Maksymilian poprosił esemana, aby pozwolił mu oddać życie za tego człowieka. Tym samym ocalił od śmierci Franciszka Gajowniczka. Komendant obozu zgodził się. Idąc do bunkra głodowego, o. Maksymilian cały czas powtarzał swoją ulubioną modlitwę:

?Dozwól mi chwalić Cię, Panno Przenajświętsza.

Dozwól, bym własnym kosztem Cię chwalił.

Dozwól, bym dla Ciebie i tylko dla Ciebie żył, pracował, cierpiał, wyniszczył się i umarł. Dozwól, bym się przyczynił do jeszcze większego, do jak największego wyniesienia Ciebie. Dozwól, by inni w gorliwości o Twoje wywyższenie mnie prześcigali, tak by w szlachetnym współzawodnictwie chwała Twoja wzrastała coraz szybciej, coraz potężniej, jak tego pragnie Ten, który Cię tak niewysłowienie ponad wszystkie istoty wyniósł.

W Tobie jednej Bóg stal się bez porównania bardziej uwielbiony aniżeli we wszystkich świętych swoich.

Dla Ciebie stworzył Bóg świat, dla Ciebie i mnie też do bytu powołał.

Skądże mi to szczęście?

O, dozwól mi chwalić Cię, Panno Przenajświętsza?.

Po wielu dniach pilnowania konających więźniów, kat obozowy dobił o. Maksymiliana i innych pozostających przy życiu zastrzykiem z fenolu. Ciało o. Kolbe zostało spalone 15 sierpnia 1941 r., w dniu święta Wniebowzięcia Matki Bożej.

 Po śmierci

Pod wpływem licznych petycji, Stolica Apostolska zdecydowała o wszczęciu procesu beatyfikacyjnego. W latach 1948-1952 odbył się proces informacyjny. W 1963 r. zakończył się proces apostolski. Proces beatyfikacyjny o. Maksymiliana został zakończony 30.01.1969 r. 17 października 1971 r., w 54. rocznicę założenia Rycerza Niepokalanej została odprawiona Msza św. kanonizacyjna pod przewodnictwem Papieża Pawła VI z udziałem kard. Stefana Wyszyńskiego, Prymasa Polski.  Ocalony od śmierci przez o. Maksymiliana Franciszek Gajowniczek niósł dary ofiarne podczas Mszy św. kanonizacyjnej.

 

Źródło: Br. Juwentyn L.Młodożeniec, ?Znałem Ojca Maksymiliana Kolbe?