Czy modlitwa pomaga? Świadectwo Marzeny

 O tak, pomaga i to bardzo! Byłam świadkiem ocalenia życia dziecka poczętego przez modlitwę różańcową!!!

Należąc do Kółka Różańcowego dodatkowo podjęłam modlitwę wstawienniczą adopcji duchowej dziecka poczętego zagrożonego aborcją. Polega to na odmawianiu przez 9. miesięcy specjalnie ułożonej modlitwy za nieznane, anonimowe dziecko przeznaczone do aborcji i jednej dziesiątki Różańca Świętego dziennie. Któregoś dnia trwania mojej adopcji zorientowałam się, że zapomniałam o moim zobowiązaniu i nie pomodliłam się. Bardzo było mi przykro. Poprosiłam wtedy Pana Jezusa, żeby mi pomógł pamiętać o tej codziennej modlitwie poprzez wskazanie mi jakiejś matki będącej w stanie błogosławionym, która planuje aborcję.

I tak się stało? Po trzech godzinach po mojej prośbie, około godziny 12.00 ? w czas zwiastowania Maryi, zadzwoniła do mnie niespodziewanie koleżanka, aby zwierzyć mi się, że jest w ciąży, którą musi szybko usunąć, bo jest to ciąża pozamaciczna i dodatkowo umieszczona w szwie-bliźnie po wcześniejszym cesarskim cięciu. Groziło to rozciąganiem blizny i docelowym pęknięciem macicy. Tak więc moje kochane dziecko z adopcji duchowej dostało podwójny wyrok śmierci! Szybko opowiedziałam matce dziecka moje zdarzenie, które miałam na modlitwie ale to początkowo nie przekonało mojej koleżanki. Powiedziała mi, że musi w ciągu dwóch tygodni dokonać aborcji, bo później będzie już dla niej samej za późno, bo ciąża będzie zagrażać jej własnemu życiu. Jednak po dwóch tygodniach nie zabiła swojego dziecka i zdecydowała się zaufać Panu Jezusowi i urodzić je.

Podziwiam wiarę, ufność, miłość i odwagę  tej matki, jaka w niej się wtedy obudziła. W czwartym miesiącu ciąży płód samoistnie, w sposób niewytłumaczalny przesunął się nieco w kierunku macicy, tak, że wystarczyło to, aby mogła urodzić się śliczna, zdrowa dziewczynka!!! Poród matki pomimo, że groził wykrwawieniem i szybką śmiercią był bardzo szczęśliwy. Żadne narządy wewnętrzne, do których była przyczepiona ciąża, nie uległy uszkodzeniu. Lekarze nie mogli wyjść ze zdumienia całej tej sytuacji. Zobaczyłam wtedy, że dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych! Chwała Panu!!!

Świadectwo Joli

            Kiedy Elwira, organizatorka naszych kółek, poprosiła mnie o napisanie świadectwa, pomyślałam, że ?nie mam o czym napisać?. Starałam się zapomnieć o tej prośbie. Jednak ta myśl była blisko.  Ale o czym mam pisać, czy jest coś, czym warto podzielić się z innymi?. Byłam pewna, że nie! Teraz wiem, że się myliłam! Moim świadectwem jest mój powrót do Boga. Ten czas to był moment, w którym odkryłam, że już nic nie tracę, natomiast wiele mogę otrzymać, jeżeli tylko będę chciała. Potrzeba powrotu była dla mnie równoznaczna z zapotrzebowaniem na łaskę i miłość Pana Jezusa. Potrzebowałam Jego dotknięcia, które miało przekonać mnie, że On mimo wszystko mnie kocha.
            Jeszcze dwa lata temu, wiara, relacja z Panem Bogiem, może były, ale… nie wiedziałam, czym tak naprawdę są i do czego jest mi to potrzebne. Nie umiałam zaufać, nie chciałam chodzić do Kościoła, nie potrzebowałam Boga, sakramentów, kapłanów, nie rozumiałam i nikt nie był w stanie przekonać mnie, że wiara ma sens, że wszystko jest po coś, że ja też jestem dzieckiem Boga i że On jest ze mną w każdym momencie, w każdej decyzji. Uważałam, że sama sobie świetnie radzę. Momentem, który spowodował zmianę była propozycja wstąpienia do kółka różańcowego. Na początku powiedziałam ?nie?. Nie jestem przecież babuszką i nie będę ?klepala? Zdrowaś Mario. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że jednak będę i że nie będzie to zwykłe klepanie, a prawdziwa modlitwa. Początki były trudne i wiem, że cały czas muszę dużo pracować. Pan wiedział, On powoli mnie prze­mie­niał i robi to cały czas. Teraz myślę już tylko o tym jak wspaniale jest powrócić do Tego, który kocha i że tylko Jego miłość zaspokaja wszystkie nasze ludzkie potrzeby.

 

Jedną z obietnic Matki Bożej dla osób dołączających do Kółka Różańcowego jest pogłębienie wiary.

Parę lat temu zrodziła mi się w głowie inicjatywa utworzenia Kółka Różańcowego wśród znajomych. Doświadczałam w swoim życiu wątpliwości związanych z wiarą i czasami odchodziłam od Boga, po czym pokornie wracałam. I gdzieś miałam taką obawę, że żyjąc w ten sposób za którymś razem mogę już nie powrócić. Wiedziałam, że żadna wspólnota raczej mi nie pomoże, gdyż zawsze w chwilach kryzysu przestawałam chodzić na spotkania. Kółko Różańcowe było czymś dla mnie ? zobowiązaniem do codziennego odmawiania dziesiątki Różańca. Dodatkowo pomyślałam, że mam wielu wspaniałych znajomych i pragnieniem moim było, aby również i oni dołączyli do Kółka, bo wierzę, że dzięki temu Matka Boża wspiera każdego, kto się do niej zwraca.

Faktycznie modlitwa różańcowa otworzyła mi oczy. Byłam świadkiem wielu cudów, jakie otrzymali ludzie, ich uzdrowienia duchowego i fizycznego.  Obraz ?Matki Bożej rozwiązującej węzły? jest mi bliski i pokazuje w jak wielu sprawach Matka Boża przyszła nam z pomocą. Kolejną piękną rzeczą jest wspólnota ludzi, którzy troszczą się nawzajem o siebie wspierając się w ciężkich chwilach i radują się podczas spotkań! Chwała Panu!   

 Elwira ;O)
Maryja rozwiązująca węzły

Maryjo spraw zawikłanych,
to rzecz niesłychana,
dziś po raz pierwszy
zostałaś mi dana.

Maryjo spraw zawikłanych,
nie ma w tym przesady:
tych supłów jest tyle,
że sam nie dam im rady!

Maryjo spraw zawikłanych,
jestem pełen uznania,
że dla Ciebie nie ma
spraw nie do rozwiązania.

Maryjo spraw zawikłanych spójrz,
cały kłębek przede mną,
nie poradzę z nim sobie,
zlituj się nade mną!

Maryjo spraw zawikłanych,
tym kłębkiem ja jestem ?
zamotanym zupełnie,
rozwiąż go jednym gestem!

ks. Josef Weiger

Pielgrzymka do Sokółki :)

W niedzielę 15 września 2013 roku 27 osób z naszych kółek różańcowych wspólnie z opiekunem ? ks. Ireneuszem Łukanowskim pielgrzymowało do Sokółki, miejsca cudu eucharystycznego. Pielgrzymkę rozpoczęliśmy Mszą Świętą w kaplicy Stocera w Konstancinie.  Po drodze odwiedziliśmy Sanktuarium Matki Bożej Bolesnej w Świętej Wodzie, gdzie na Górze Krzyży modliliśmy się o to, abyśmy umieli podejmować i nieść nasze codzienne krzyże. W Sokółce adorowaliśmy Pana Jezusa w przeistoczonej cudownie hostii. Otrzymaliśmy od  Niego wiele łask, niektóre odczytane już na miejscu, inne dojrzewają w ciszy serca.

Dziękujemy księdzu Ireneuszowi za to, że poświęcił nam swój cenny czas, że modlił się z nami i wytrwale budował naszą wspólnotę. Dziękujemy też naszej kochanej Elwirze za zorganizowanie tego wyjazdu i olbrzymie zaangażowanie.

Następny wyjazd kółek różańcowych planujemy na wiosnę. O miejscu pielgrzymowania napiszemy następnym razem, bo wiele pięknych miejsc świętych jest warte zwiedzenia? Już teraz zapraszamy wszystkich chętnych.