Święta Matka Teresa z Kalkuty :)

Dzieciństwo

 Matka Teresa z Kalkuty (Matka Teresa od Dzieciątka Jezus), właściwie Agnes Gonxha Bojaxhiu urodziła się 26 lub 27 sierpnia 1910 r. w Skopje. Była najmłodszym z trojga dzieci Nikoli i Dranafile Bojaxhiu. Agnes urodziła się w roku pierwszego powstania albańskiego, a jej ojciec – zaangażowany politycznie przedsiębiorca, zmarł kiedy Agnes miała 8 lat. Matka – od tej pory samotnie wychowująca dzieci, z pomocą najstarszej córki starała się zapewnić im szczęśliwy dom. Mimo że rodzinie często brakowało pieniędzy na żywność, Drana Bojaxhiu wspierała innych, bardziej potrzebujących. Od najmłodszych lat Agnes towarzyszyła jej, odwiedzając chorych i głodnych.

 Powołanie zakonne

 Powołanie zakonne poczuła mając niespełna 12 lat. W 1925 r. stała się członkinią Sodalicji Dzieci Maryi, założonej w Skopje przez chorwackiego jezuitę, ojca Jambrekoviča. To on umożliwił jej kontakt z jugosławiańskimi księżmi przebywającymi na misji w Indiach. I chociaż od dziecka Agnes marzyła o pomocy biedakom w Afryce, pod wpływem korespondencji z misjonarzami, zwróciła swą uwagę w kierunku Indii. 12 października 1928 r. Agnes dołączyła do grona postulantek w macierzystym opactwie sióstr loretanek w Rathafarnham koło Dublina. Przebywała tam przez 6 tygodni, ucząc się języka angielskiego. 1 grudnia razem z drugą postulantką wsiadła na statek płynący do Indii.

6 stycznia 1929 r. statek, którym płynęły zawinął do Kalkuty. Stamtąd została wysłana do Darjeeling – osady u stóp Himalajów, gdzie miała rozpocząć nowicjat. Po złożeniu pierwszych ślubów, 24 maja 1931 r. Agnes wybrała dla siebie zakonne imię: Maria Teresa od Dzieciątka Jezus ? nie na cześć świętej Teresy z Avili, ale przez pamięć dla Teresy z Lisieux, zwanej ?małym kwiatuszkiem?, której dewizą była świętość w małych sprawach. W Darjeeling zaczęła nauczać w przyklasztornej szkole sióstr loretanek. Po jakimś czasie została przeniesiona do Entally, do jednej ze szkół prowadzonych przez siostry loretanki w Kalkucie. Prowadziła również lekcje w szkole powszechnej pod wezwaniem jej świętej patronki. Co niedzielę chodziła odwiedzać biedaków w slumsach Kalkuty. Nie mogła ofiarować im dóbr materialnych, ponieważ sama chodziła w cerowanych ubraniach i zdeformowanych za dużych butach, ale zanosiła bezdomnym pokój i radość.

W czasie II wojny światowej, siostra Teresa zdecydowała się pozostać w Kalkucie, w której zapanował głód. Po złożeniu ślubów wieczystych została dyrektorką szkoły dla Bengalek i przełożoną kilku sióstr loretanek oraz grupy córek świętej Anny.

 Wola Boga

 1944 r. był ważnym rokiem jej życia. Poznała wtedy ojca Celestyna Van Exema, belgijskiego jezuitę, który został skierowany do pracy z siostrami. Poprosiła go o duchowe przewodnictwo. W tym czasie mocno zapadła na zdrowiu i w 1946 r. została wysłana do uzdrowiska w Darjeeling. 10 września 1946 r. podczas podróży do Darjeeling odczytała swoje powołanie – miała opuścić klasztor i zacząć posługę między biedakami, żyjąc tak, jak oni. Przedstawiła swoje myśli ojcu Van Exemowi, który zwrócił się w tej sprawie do arcybiskupa. Obaj byli przeciwni opuszczeniu przez nią zgromadzenia, ale w 1948 r. dostała pozwolenie opuszczenia zakonu na 1 rok. Przygotowując się do odejścia, kupiła na miejscowym bazarze białe sari obrzeżone niebieskimi paskami. Była to najtańsza tkanina, a kolor pasków ? niebieski wybrała dla uczczenia Najświętszej Maryi Panny. Przeniosła się do Patmy, aby zdobyć doświadczenie pielęgniarskie u sióstr misji medycznej. Była zdecydowana założyć zgromadzenie, którego członkinie żyłyby jak indyjscy nędzarze ? jadłyby i ubierałyby się jak oni. Pod wpływem rad ojca Van Exema i innych życzliwych osób, które obawiały się o szkodliwość takiej diety, zmieniła jej założenia. Siostry miały więc jeść tylko tyle, ile było niezbędne do przeżycia, jednak z zachowaniem dbałości o niezbędne składniki odżywcze.

Zgromadzenie sióstr misjonarek miłości

 7 października 1950 r. decyzją arcybiskupa, powołane zostało zgromadzenie sióstr misjonarek miłości, liczące wtedy jedenaście dziewcząt, które przyłączyły się do Matki Teresy. Pracowały one wśród ubogich mieszkańców Kalkuty przez 7 dni w tygodniu, resztę czasu poświęcając na modlitwę. Na odpoczynek i sen zostawało zaledwie parę godzin w ciągu dnia. Matka Teresa pomagała siostrom, pracując do późna w nocy nie tylko z nimi, ale także dla nich, aby mogły zaspokajać codzienne potrzeby. Mimo ubóstwa, chciała stworzyć dla nich namiastkę domu ? dawała na Święta drobne podarki, pisała listy do ich rodzin, znała każdą z nich z osobna. Patrząc na biedę na ulicach Kalkuty, powzięła decyzję o budowie szpitala dla biedaków, którzy gdzie indziej nie mieliby szans na leczenie. Władze miejskie zdecydowały o przekazaniu domu Opiekowano się tam potrzebującymi bez względu na to, czy byli chrześcijanami, muzułmanami, czy hinduistami. Przyznano jej opuszczony budynek w dzielnicy Kalighat, popularnym celu pielgrzymek hinduistów.

W 1948 r. Matka Teresa stała się obywatelką Indii. Razem z Ann Blaikie, żoną brytyjskiego doradcy prawnego, mieszkającą w Kalkucie postanowiła założyć klinikę dla trędowatych. Dzięki pieniądzom pozyskanych od miejscowych darczyńców, założyły szpital w Titlagarhu, zatrudniając emerytowanego specjalistę w zakresie leczenia trądu. Dzieło Matki Teresy zaczęło się rozrastać. Coraz więcej dziewcząt deklarowało chęć wstąpienia do zgromadzenia, a lokalni sponsorzy przekazywali środki na bieżące potrzeby.

2 maja 1965 r. zgromadzenie z Indii zostało oficjalnie ustanowione jako zgromadzenie na prawie papieskim. W tym samym roku Matka Teresa została poproszona o rozpoczęcie działalności w Wenezueli. Wyruszyła tam w lipcu razem z pięcioma siostrami. W 1968 r. zaczęły pracować z ubogimi w Rzymie. Od tamtej pory napływały zaproszenia do kolejnych krajów, między innymi do Australii, czy Jordanii. W 1971 r. powstała odnoga zgromadzenia w Nowym Jorku. Tam, jak mówiła Matka Teresa, siostry spotkały się z innym rodzajem ubóstwa – z ubóstwem duchowym i samotnością. Dzieło miłosierdzia rozrastało się, jednak nie było odgórnej organizacji. Matka Teresa zawsze podkreślała, że nie chce, aby na cele zgromadzenia powołano jakąkolwiek administrację. W każdej najmniejszej sprawie zdawała się na Bożą Opatrzność. Siostry prosiła o modlitwę w intencji znalezienia lokalu, środków finansowych na zakup niezbędnych leków, czy żywności. Zawsze podkreślała trzy słowa: zależność od Boga, oderwanie od dóbr świata doczesnego i poświęcenie. Miały one stanowić dewizę zgromadzenia.

Matka Teresa była świadoma jednak, że mimo ogromnego poświęcenia sióstr, wykonywanie pewnych czynności przy opiece nad ubogimi stanowi pewien ciężar fizyczny. Na początku lat sześćdziesiątych wpadła na pomył założenia zgromadzenia braci misjonarzy miłości. Do jego powstania doszło w 1963 r. W czerwcu 1968 r. pierwsza grupa braci zakończyła nowicjat i przygotowała się do złożenia ślubów. Zgromadzenie początkowo spełniało rolę pomocniczą wobec sióstr, ale potem rozrosło się i uniezależniło.

Niezależnie od zgromadzenia braci, powstała grupa świeckich pomocników, zainicjowana przez Ann Blaikie. Zajmowali się oni  między innymi przygotowywaniem przyjęć dla dzieci, zbiórką odzieży i żywności dla potrzebujących. Ponieważ pomocy udzielano na coraz większą skalę, pojawiła się potrzeba organizacji. Założone zostało Międzynarodowe Stowarzyszenie Współpracowników Matki Teresy, na którego czele stanęła Ann Blaikie. Mimo że członkowie stowarzyszenia nie byli w celibacie, w stosunku do ubogich mieli przestrzegać tych samych zasad, co zgromadzenia zakonne, czyli przede wszystkim: dzielić się miłością i przebaczać bez końca. Działalność Stowarzyszenia z upływem lat rozrastała się, obejmowało ono coraz większą grupę współpracowników na całym świecie. Pojawił się rozdźwięk między niektórymi jego członkami a Matką Teresą, ponieważ nie popierała ona żadnej formy organizacji, zbierania pieniędzy, czy darów ?na zapas?, poprzez zorganizowane akcje. Zawsze wierzyła, że w razie potrzeby niesienia pomocy Pan Bóg uzdolni bogatych do oddania części swojego dobytku na rzecz potrzebujących. W każdym przypadku od samego początku, czy to jeśli chodziło o zapewnienie żywności, czy o znalezienie lokum dla kolejnej grupy misjonarzy, chciała zdać się na Bożą Opatrzność. Taki stosunek do rzeczywistości sprawiał, że powiększało się grono przeciwników jej idei.

Czyny Matki Teresy wbrew jej zamysłom przyciągały coraz większą uwagę mediów i opinii publicznej. Chociaż na początku nie była skłonna do występowania w telewizji, postanowiła jednak przełamać się i przemówić w imieniu biedaków do szerszego grona odbiorców. Ci, którzy jej słuchali, zwracali uwagę, że mimo skromnej postury i braku obycia medialnego, zjednywała sobie sympatię i posłuch. Począwszy od 1962 r. zaczęto przyznawać jej wiele nagród, na czele z Pokojową Nagrodą Nobla, którą otrzymała w 1979 r. Przemawiając na gali rozdania nagród powiedziała:

  ?Ja sama nie jestem godna tej nagrody. Osobiście jej nie pragnę. Ale dzięki niej Norwegowie dostrzegli istnienie ubogich. W ich imieniu tu przyjechałam?.

Poglądy i krytyka

 Tym, co popychało Matkę Teresę w kierunku pomocy biednym była bezgraniczna miłość i uwielbienie dla cierpiącego Chrystusa. Zawsze podkreślała, że narodził się on w ubogiej szopie, bez wygód. Jego słowo z krzyża: ?Pragnę? stało się kamieniem węgielnym dla zgromadzenia. Odczytywała je jako pragnienie umierającego Jezusa, aby do jego Miłosiernego Serca przyszli wszyscy, którzy chcą zostać uzdrowieni. Mieli być uzdrawiani duchowo lub fizycznie przez tych, którzy działali jako Misjonarze Miłosierdzia. Wszystkie dobre uczynki, według jej słów, wywodziły się z wiary w Ukrzyżowanego. Głęboka wiara natomiast z modlitwy.

 Mówiła: ?Radość jest modlitwą ? radość jest siłą ? radość jest miłością; jest siecią miłości, w którą można łowić dusze. Bóg jest przyjacielem duszy. Jeśli chcemy się naprawdę modlić, wpierw musimy nauczyć się słuchać, albowiem Bóg przemawia w ciszy serca?.

 Dzięki silnej wierze, Matka Teresa była wierna swoim poglądom dotyczącym pomocy. Tym, którzy oskarżali ją o to, że odrzuca formę zorganizowanej pomocy na rzecz ubogich, zmniejszając tym samym liczbę osób, których byt można byłoby polepszyć, mówiła:

 ?Bóg nie powołał mnie, bym odnosiła sukcesy lecz abym była Mu wierna?.

 Z biegiem czasu zaczęły się pojawiać zarzuty wobec współpracowników świeckich o niewłaściwe wykorzystywanie środków, które powinny zostać przeznaczone na potrzeby ubogich, a finansowano z nich na przykład podróże, druk biuletynów i opłaty pocztowe. Wobec tych oskarżeń, w sierpniu 1993 r. Matka Teresa podjęła decyzję o rozwiązaniu stowarzyszenia. Nie chciała, aby przeistoczyło się ono w biurokratyczną machinę i utraciło swoją prostotę. Od sióstr wymagała dążenia do doskonałości, a jej wiara nie dopuszczała kompromisów. Im skromniejsze lokum zajmowały siostry z jakiejś miejscowości, tym większa była radość Matki Teresy, ponieważ mogły się wtedy upodabniać do Chrystusa urodzonego w ubogiej stajence.

Ponieważ Matka Teresa często zapadała na zdrowiu z powodu słabych płuc, wielokrotnie musiała przerywać swoją pracę. Czyniła to z wyraźną niechęcią. Dopóki jej zgromadzenie, a tym samym ona sama nie zyskała rozgłosu, zawsze w chorobie wolała spędzać czas w domu zgromadzenia, w miarę możliwości tam dochodząc do zdrowia. Z biegiem lat jednak, gdy była coraz starsza, zdarzały jej się częste upadki, problemy z sercem, była niejako zmuszana przez otoczenie (m. in. przez Papieża Jana Pawła II) do pobytu w wyspecjalizowanych klinikach. Ona sama jednak zawsze chciała być leczona jedynie w sposób, na jaki mogą liczyć biedacy.

W miarę upływu lat i postępującego zmęczenia, Matka Teresa kilkukrotnie chciała przekazać pieczę nad zgromadzeniem którejś z młodszych sióstr, która mogłaby zastąpić ją na stanowisku Przełożonej Generalnej. Jednak w wyniku głosowań, które zgodnie ze statutem zgromadzenia odbywały się co kilka lat, pełniła swą posługę aż do 13 marca 1997 r. Mimo tego, do końca swoich dni przez zakonnice była nazywana Matką. Zmarła 5 września 1997 r. Została beatyfikowana przez Papieża Jana Pawła II 19 października 2003 r., w 6 lat po swojej śmierci.

 Korzystałam z książki ?Matka Teresa. Autoryzowana biografia? autorstwa Kathryn Spink. Zachęcam do lektury!

 Monika

Uzdrowienie międzypokoleniowe

Każdy z nas ma przodków, którzy wywarli na nasze życie pozytywny lub negatywny wpływ. Błogosławieństwa, jakie odziedziczyliśmy są dla nas źródłem szczęścia i radości. Jednak pewne zaburzenia tj. alkoholizm, depresje, lęki są dla nas ciężarem międzypokoleniowym,
z którym sami próbujemy sobie poradzić, czasami zwracamy się o pomoc do specjalistów (psychologów, lekarzy) lub przyjaciół. Jezus jest Boskim Lekarzem, który może i chce nas uzdrawiać. Według O.Roberta DeGrandis uzdrowienie międzypokoleniowe może dotyczyć spraw związanych z :

–     Zaburzeniem emocjonalnym ? zranienia, jakich doświadczyliśmy w łonie matki oraz jako dzieci, a które obecnie dają znać w naszym życiu np. aborcja. ?Po poronieniu lub aborcji kolejne dziecko, które się urodzi i żyje, może czasem nosić w sobie winę i strach matki. Jest to obszar, który potrzebuje modlitwy o uzdrowienie.?[1]

–     Cechami rodzinnymi ? pewne wzorce zachowań jakie były stosowane najpierw przez naszych pradziadków, dziadków, rodziców a następnie są i nam przekazywane. Takie słabości możemy dziedziczyć po naszych przodkach, a następnie możemy je powielać i przekazywać naszym potomkom.

–     ?Pogrzebany żywcem? ? Bolesne sprawy rodzinne, które są ukrywane i o których się nie rozmawia. W ten sposób stają się one nieuzdrowione np. zabójstwo przez kogoś z naszej rodziny.

–     Okultyzmem ? ?Poszukuje się kontaktu ze zmarłymi, którzy staja się źródłem informacji i mocy, zamiast konsultować się z Bogiem. W spirytyzmie uczestniczą siły demoniczne. Duch Święty angażuje się w uzdrowienie międzypokoleniowe.?[2] Posiadanie rzeczy okultystycznych( ksiązki, symbole) spotykanie się z ludźmi, którzy tym się zajmują w jakiś negatywny sposób wpływa na naszą duszę. Skutkami okultyzmu może być:

Prześladowanie ? doświadczenie fizycznych, emocjonalnych i duchowych męczarni.

Klątwy ? złe duchy mogą zniewolić człowieka i jego potomków np. klątwy voodoo.

Według nauki Kościoła Katolicki mimo tego, że człowiek żałuje i grzechy są mu wybaczone to skutki jego grzechu trwają jeszcze po faktycznym usunięciu winy. Uzdrowienie składa się z diagnozy i terapii. Terapeutą jest Jezus, zaś Duch Święty przychodzi do nas z narzędziami diagnostycznymi. ?(?) w procesie uzdrowienia wewnętrznego prosimy Ducha Świętego, aby dokonał precyzyjnego przeglądu naszego życia (1,2,3 rok itd.) i zatrzymał nas przy okolicznościach, które On chce uzdrowić w tym momencie. Wtedy prosimy Pana, aby dokładniej naświetlił i postawił diagnozę stanu, przy którym się zatrzymaliśmy.? [3]

Od Jezusa uczmy się miłości do Niego, bliźnich i nas samych. ? Musimy ciągle być skoncentrowani na Panu Jezusie i pozwolić Mu budować w nas swoje życie. Długotrwałe przyzwyczajenia są stopniowo zastępowane nowymi. Codzienna msza święta, wspierające, kochające nas otoczenie i ciągłe wybaczanie ? to tylko nieliczne sposoby odrodzenia.?[4]

[1] Uzdrowienie międzypokoleniowe. Osobista podróż ku przebaczeniu. O.Robert DeGrandis SSJ Linda Schubert. Z angielskiego przełożyła Barbara Włodarczyk. Wydawnictwo Ośrodek Odnowy w Duchu Świętym Łódź 2002

[2] J.w.

[3] J.w.

[4] J.w.

Kilka słów o założycielce Kółek Różańcowych

Paulina Jaricot urodziła się 21 lipca 1798 roku w Lyonie. Od dzieciństwa chorowała na
krótkowzroczność. Pewnego dnia spadła z krzesła i znalazła się w ciężkim
stanie. Wtedy jej mama, ofiarowała siebie za ocalenie córki. Paulina
wyzdrowiała, a mama niebawem zmarła. Kiedy Paulina miała 17 lat nastąpił w jej
życiu duchowy przełom. Przystąpiła do spowiedzi i pozbyła się całego majątku.
Rok później założyła grupę wynagrodzicielek, które rozwijały pobożność
Eucharystyczną i cześć do Najświętszego Serca Jezusa. Wówczas dowiedziała się,
że pewien przedsiębiorca założył stowarzyszenie wspierające finansowo misje i postanowiła się dołączyć. Każda osoba w najbliższym otoczeniu miała znaleźć dziesięciu
chętnych, którzy wspieraliby misje – modlitwą i skromną ofiarą. Następnie te
kręgi dziesiątek  miały być organizowane w setki, a te w tysiące.

3 maja 1822 roku grupa świeckich utworzyła stowarzyszenie przyjmujące system Pauliny Jaricot. Powstało Dzieło Rozkrzewiania Wiary. Paulina przekazała wszystko w ich ręce, a sama pozostała na uboczu. Wykorzystując sprawdzoną metodę założyła w Lyonie Stowarzyszenie Żywego Różańca składające się z piętnastoosobowych grup. Datą powstania Żywego Różańca jest 8 grudnia 1826 roku. 27 stycznia 1832 roku papież Grzegorz XVI zatwierdził stowarzyszenie. Patronką Żywego Różańca ustanowił młodziutką rzymską męczennicę ? św. Filomenę, za przyczyną której Paulina Jaricot w cudowny sposób wyzdrowiała.

Paulina jako córka fabrykanta była wrażliwa na sytuację miejscowych robotników. Podjęła wiele inicjatyw, które podnosiły status materialny pracowników. Padła niestety ofiarą oszustwa i popadła w długi. Wiele osób odwróciło się od niej. 25 lutego 1853 roku Paulina została wpisana na listę nędzarzy. Przez 9 lat żyła w nędzy. Zmarła 9 stycznia 1862 roku. W pogrzebie wzięła udział tylko grupa Lyońskich robotników.

Przez piętnaście lat panowała cisza wokół osoby Pauliny. Następnie ukazała się anonimowa książka ?Wspomnienie o przyjaciółce. Założycielka Rozkrzewiania Wiary i Żywego Różańca?. Poruszony biografią papież Leon XII w 1881 roku wydał apel, w którym podkreślił zasługi Pauliny Marii Jaricot. 25 lutego 1963 roku papież Jan XXIII podpisał dekret o heroiczności cnót Pauliny. Od tego czasu przysługuje jej tytuł sługi Bożej. Do Polski Żywy Różaniec dotarł  w XIX wieku. W 1977 roku Prymas Polski ks. kard. Stefan Wyszyński zatwierdził Ceremoniał Żywego Różańca. Jan Paweł II w liście apostolskim ?Rosarium Virginis Mariae? ogłosił Rok Różańca. Ojciec Święty wprowadził nową część różańca, tajemnice światła, uwzględniające lata publicznej działalności Pana Jezusa. Odtąd cały różaniec liczy 20 tajemnic, czyli żywe róże składają się z 20 osób.

Jola

Świadectwo Olgi

Mimo, że pochodzę z domu, w którym była zawsze obecna wiara katolicka nie doświadczyłam nigdy wcześniej  łaski modlenia się na Różańcu. Wydawało mi się, że ta forma modlitwy przeznaczona jest dla osób starszych ze względu na swoją monotonię i czas trwania. Zbyt mało motywowała mnie do bezpośredniej relacji z Bogiem poprzez rozmowę, tylko była formą odklepywania formułek.

Maryja zawalczyła o mnie dokładnie dzień przed moimi 30 urodzinami. Przyjaciółka w formie prezentu urodzinowego zapisała mnie do Kółka Różańcowego, co wydawało mi się na początku żartem. Jako osoba, która trzyma się podjętych zobowiązań obawiałam się czy dam radę w swoim nieuporządkowanym życiu wprowadzić rygor codziennej 1 dziesiątki.  Zaufałam jednak, że z jakiegoś powodu trafiłam do Kółka i zgodziłam się na uczestniczenie w tym ?niebiańskim projekcie?. Moje przystąpienie do Kółka pozwoliło na jego oficjalne uchwalenie, gdyż zamknęłam grono wymaganych 20 osób [4 tajemnice x 5 Zdrowaś Maryjo]. Gdy dowiedziałam się, że mojego kółka patronem jest św. Faustyna wiedziałam, że uczestniczenie w Żywym Różańcu to nie obowiązek, a łaska. Za wstawiennictwem św. Faustyny dostąpiłam bowiem w swoim życiu fizycznego uzdrowienia. Modlitwy o moje uleczenie odbywały się w prywatnej kaplicy Sióstr Miłosierdzia na Żytniej. Przed jej relikwiami udało się zebrać wiele, nawet niewierzących bądź mi obcych osób, które zechciały modlić się w mojej intencji [stwierdzono obecność naczyniako-tętniaka w bardzo niekorzystnej lokalizacji mózgu, a byłam silnie obciążona genetycznie gdyż mój Tata zmarł w młodym wieku na wylew krwi do mózgu].

Rys biograficzny Św. Faustyny

 

Maria Faustyna Kowalska, właśc. Helena Kowalska urodziła się 25 sierpnia 1905 jako trzecie z dziesięciorga dzieci rolników ze wsi Głogowiec. W wieku siedmiu lat po raz pierwszy odczuła powołanie do życia zakonnego. Po ukończeniu trzech klas szkoły podstawowej musiała zrezygnować z dalszej edukacji, aby zwolnić miejsce młodszemu rodzeństwu. W szesnastym roku życia podjęła pracę jako służąca. Po roku wyjawiła rodzicom zamiar wstąpienia do zakonu, lecz dwukrotnie spotkała się ze stanowczą ich odmową. Często zmieniała pracę, jak i miejsce zamieszkania szukając właściwego miejsca. W 1924, podczas zabawy tanecznej doznała widzenia umęczonego Jezusa, który miał jej wydać polecenie wstąpienia do zakonu. Bez zgody rodziców udała się więc do Warszawy. Przełożona warszawskiego domu Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia, wyraziła chęć przyjęcia jej do zakonu pod warunkiem wpłacenia posagu. Helena przez kolejny rok opiekowała się dziećmi, by zarobić na wyprawkę.

W 1925 wstąpiła do Zgromadzenia pełniąc obowiązki kucharki, ogrodniczki i furtianki. 30 kwietnia 1928 złożyła pierwsze śluby zakonne ponawiane każdego roku, aż do czasu złożenia wieczystej profesji. W czerwcu 1929, po pobycie w Wilnie i w warszawskim domu na ul. Żytniej, zamieszkała w nowo powstającym klasztorze na Grochowie. Rok później przyjechała do Płocka, gdzie w domu klasztornym przy Starym Rynku przebywała ponad dwa lata, wykonując obowiązki sprzedawczyni w sklepie piekarniczym. Dopiero 1 maja 1933 złożyła śluby wieczyste w Krakowie.

Na polecenie jednego ze swoich spowiedników, ks. Michała Sopoćki, Faustyna zaczęła prowadzić szczegółowy zapis swoich przeżyć, znany potem jako Dzienniczek. Opisywała w nim cierpienia i przeciwności, stany mistyczne jakich doznawała, a przede wszystkim liczne wizje i objawienia. Dotyczyły one między innymi namalowania obrazu Jezu ufam Tobie (do którego Jezus miał dać szczegółowe wskazówki), modlitw Koronki do Miłosierdzia Bożego i Godziny Miłosierdzia, ustanowienia święta Miłosierdzia Bożego (w pierwszą niedzielę po Wielkanocy), szerzenia czci Miłosierdzia i obietnic z nim związanych, oraz powołania do życia nowego „zgromadzenia”, czyli takiego dzieła w Kościele, które by podjęło zadanie wypraszania miłosierdzia dla świata (Apostolski Ruch Bożego Miłosierdzia). Zapisała również polecenie Jezusa Chrystusa żądającego, by zostało założone nowe zgromadzenie głoszące na cały świat kult Miłosierdzia Bożego. Zgromadzenie to miało również zrzeszać wszystkich świeckich wiernych kościoła katolickiego. Nakaz ten urzeczywistnił się wraz z powołaniem do życia Zgromadzenia Sióstr Jezusa Miłosiernego.

Objawienia, których doznała święta, dotyczyły przede wszystkim roli Miłosierdzia Bożego w życiu duchowym człowieka oraz szerzenia kultu tego przymiotu. Jezus Chrystus wskazał na Miłosierdzie Boże, jako na jedyny ratunek dla świata i uczynił Faustynę swoją ?sekretarką?, której misją było przekazanie światu prawdy o jego miłości. Z zapisków wynika, że Miłosierdzie jest największym z boskich przymiotów, będącym zwieńczeniem dzieł Boga-Stworzyciela. Jest ono powszechne, nieograniczone i dostępne dla wszystkich ludzi, a w sposób szczególny dla grzeszników. Chrystus zalecał bezgraniczne zaufanie boskiej miłości, przez co człowiek ma osiągać mistyczną doskonałość.

Faustyna Kowalska przewlekle chorowała na gruźlicę płuc i przewodu pokarmowego, która początkowo była całkowicie nierozpoznawalna. We wrześniu 1936 i w kwietniu 1938 została wysłana do szpitala chorób zakaźnych, gdzie doznała cudownego uzdrowienia. Ostatecznie wróciła do stanu zdrowia sprzed cudu, traktując chorobę jako zadośćuczynienie za grzechy i spełnianie woli Boga.

Zmarła 5 października 1938 w Krakowie, do ostatniej chwili zachowując świadomość. Na uroczystości nie był obecny nikt z rodziny, gdyż zmarła nie chciała narażać ich na koszty podróży. Została pochowana w grobowcu na cmentarzu zakonnym w Łagiewnikach.

 Olga

 

Świadectwo Ks. Ireneusza

   ?Jezu, ufam Tobie?

?Chcę Cię wysławiać na wieki, za to coś uczynił? (Ps. 52, 11a)

(słowa napisane na moim obrazku prymicyjnym)

Urodziłem się w Białej Podlaskiej jako dziewiąte dziecko Krystyny i Adama. Od urodzenia bardzo dużo chorowałem i załamani rodzice wozili mnie po szpitalach, a lekarze nie dawali mi wielu szans na życie. Pewnego dnia poczułem się gorzej. Rodzice, który jedyną szansę na moje ocalenie widzieli w Bogu, przed powtórnym odwiezieniem mnie do szpitala, postanowili mnie ochrzcić. Poszli do najbliższego kościoła w Białej Podlaskiej, który mieścił się przy stacji PKS, bo byłem już prawie umierający. Ksiądz, widząc mnie, przestraszył się i powiedział: ? ?on potrzebuje natychmiast lekarza?. Nie było jednak rodziców chrzestnych. Mama wyszła przed kościół, aby kogoś o to poprosić. Przechodziła akurat moja ciocia, która chętnie zgodziła się, więc matka chrzestna już była. Za chwilę przechodzili dwaj mężczyźni, byli to studenci, którzy przyjechali do domu na święta Bożego Narodzenia. Mama spytała jednego z nich, czy nie zechciałby zostać ojcem chrzestnym – zgodził się, więc chrzest mógł się odbyć. Właśnie wtedy  –  przed chrztem świętym – rodzice ofiarowali mnie Panu Bogu mówiąc: ?Panie Boże, jeżeli chcesz go zabrać do siebie, niech się stanie Twoja wola, a jeżeli chcesz, aby żył, niech pójdzie na Twoją służbę?. Po ochrzczeniu rodzice zawieźli mnie znowu do szpitala. Lekarze byli bezradni – rodzice znów usłyszeli słowa: ?jeżeli do jutra przeżyje, to będzie dobrze?. Ku zdziwieniu lekarzy mój stan zdrowia poprawiał się z dnia na dzień, wszystkie dolegliwości, które miałem, zniknęły. Pan Bóg dotknął mnie swoją łaską uzdrowienia.

Mama wspomina, że lekarze przez dłuższy czas dopytywali się o stan mojego zdrowia. Ale ja od tamtej pory już nie chorowałem, wręcz przeciwnie -nawet udzielałem się sportowo w szkole podstawowej i średniej, uzyskując  dobre wyniki. Sport towarzyszył mi też w seminarium i towarzyszy do dzisiaj.

Wiele osób z rodziny mówiło mi, że będę księdzem, ale ja broniłem się, że nie będę. Kimże nie chciałem być? Cukiernikiem, sportowcem – miałem nawet propozycję od mojego profesora, żebym rozwijał swoje zdolności sportowe na AWF. Miałem też dużo koleżanek, a nawet dziewczynę.

Stopniowo jednak zmieniałem swoje plany życiowe i nie słuchałem już żadnych słów, bo wiedziałem, kim chcę zostać. Wiele osób z rodziny wiedziało o przysiędze rodziców, którą złożyli, ofiarowując mnie chorego Bogu. Oni wiedzieli, ale przez wiele lat nie mówili mi o tym. Pan Bóg jednak działał cały czas.

O ofiarowaniu mnie Bogu przez rodziców dowiedziałem się będąc już w Nowicjacie Księży Pallotynów. Przypominam sobie ten dzień – popłynęły mi wtedy łzy i uświadomiłem sobie, jak krok po kroku jak Pan Bóg mnie wzywał swoją łaską powołania. Po raz pierwszy głos Boży w sercu usłyszałem pod koniec III klasy szkoły średniej. Wpierw Pan Jezus pukał delikatnie, a później bliżej matury Jego głos był coraz silniejszy: ?Pójdź za Mną?. Przypomniałem sobie wszystkie okoliczności i znaki, które mi dawał i Jego miłość, napełniającą moje serce radością i pokojem.

Już w szkole średniej nawiązałem kontakt z pallotynami, a po jej ukończeniu i po maturze wiedziony głosem powołania wstąpiłem do Stowarzyszenia Apostolstwa Katolickiego Księży Pallotynów. 7 lat później z rąk Jego Eminencji Księdza Prymasa Kardynała Józefa Glempa otrzymałem święcenia kapłańskie.

* * *

Pragnę Panu Bogu nieustannie dziękować za dar życia, uzdrowienia, za dar powołania i kapłaństwa. ?Chcę Cię wysławiać na wieki, za to coś uczynił? (Ps. 52, 11a).

                      ?Własnego kapłaństwa się boję,

                      własnego kapłaństwa się lękam

                       i przed kapłaństwem w proch padam,

                      i przed kapłaństwem klękam.

                      W lipcowy poranek mych święceń

                      dla innych szary zapewne ?

                      jakaś moc przeogromna

                      z nagła poczęła się we mnie.

                      Jadę z innymi tramwajem ?

                      biegnę z innymi ulicą ?

                      nadziwić się nie mogę

                      swej duszy tajemnicą?.

                           Ks. Jan Twardowski 

Kółko Różańcowe Św. Jan Paweł II (Opiekun: Dominika)

Zmiany Tajemnic Różańcowych >>

 

Św. Jan Paweł II

Był jednym z najwybitniejszych biskupów Rzymu oraz jednym z największych autorytetów moralnych przełomu XX i XXI w. Nowatorski charakter jego posługi nie ma swojego odpowiednika w dziejach papiestwa. Jego siła tkwiła w osobistym świadectwie. Doświadczony przez dwa totalitaryzmy ? faszyzm i komunizm, a także cierpienie i chorobę, jak nikt rozumiał problemy współczesnego człowieka i Kościoła. Był prawdziwym Pasterzem i Pielgrzymem, który w pokojowy, pełen miłości sposób zmienił losy Polski i świata.

Dojrzewanie w wierze

Już w młodości zwracał uwagę otoczenia wyjątkowymi cechami umysłu i charakteru. W rodzinnych Wadowicach często widywano go zatopionego w lekturze lub modlitwie. Gdy miał dziewięć lat stracił matkę, a trzy lata później brata Edmunda, który był lekarzem i zmarł na skutek zarażenia szkarlatyną. Taka była wola Pana ? mówił o stracie brata 12-letni Karol, wykazując przy tym wielką dojrzałość w wierze. W maju 1938 r. młody Wojtyła pożegnał wadowickie gimnazjum ze wzorowym świadectwem maturalnym w ręku i jesienią tego samego roku, razem z ojcem -emerytowanym wojskowym, przeniósł się do Krakowa, gdzie rozpoczął studia polonistyczne. W trakcie nauki na Uniwersytecie Jagiellońskim był już autorem własnych prób poetyckich opartych na motywach biblijnych. Obdarzony nie tylko talentem poetyckim, ale i zdolnościami aktorskimi, zaangażował się w działalność krakowskiego Teatru Rapsodycznego, kierowanego przez Mieczysława Kotlarczyka. Na przeszkodzie sukcesom na scenie stanęło jednak dojrzewające powołanie kapłańskie. Przez cztery okupacyjne lata Karol Wojtyła zarabiał na chleb pracując w kamieniołomach i jednocześnie kończył tajne seminarium. W 1946 r. przyjął z rąk kardynała Adama Sapiehy święcenia kapłańskie. W odkryciu powołania pomogła mu znajomość z Janem Tyranowskim, skromnym krawcem i miłośnikiem twórczości hiszpańskich mistyków: św. Jana od Krzyża i św. Teresy z Avila. W czasie okupacji Tyranowski zorganizował grupę Żywego Różańca i zaprosił do niej Wojtyłę.

Praca duszpasterska

Po uzupełniających studiach teologicznych w Rzymie, przyszły papież objął wikariat w oddalonej o 25 km od Krakowa parafii Niegowić i równolegle przygotowywał rozprawę doktorską. Wraz z przeniesieniem do pracy w krakowskiej parafii św. Floriana, rozpoczął działalność duszpasterską wśród młodzieży akademickiej. Odwiedzał akademiki i internaty, prowadził serię konferencji teologicznych oraz kółko czytających po łacinie i analizujące ?Summę teologiczną? św. Tomasza z Akwinu. W 1953 r. obronił pracę habilitacyjną z etyki chrześcijańskiej na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Jagiellońskiego i został wykładowcą etyki społecznej w krakowskim seminarium duchownym. Rok później wykładał etykę już w trzech seminariach: krakowskim, częstochowskim i katowickim. W październiku 1954 r. rozpoczął pracę na Wydziale Filozoficznym Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. Wakacje poświęcał na rozwijanie sportowych pasji. Wyjeżdżał  w góry i nad jeziora, uprawiając turystykę pieszą, narciarską, rowerową i kajakową. Często towarzyszyła mu grupa studentów, którzy zaczęli gromadzić się wokół niego jeszcze w parafii św. Floriana. Młody ksiądz Wojtyła, nazywany familiarnie ?wujkiem?, był ich prawdziwym przyjacielem i przewodnikiem duchowym. Towarzyszył im na dniach skupienia, podczas dyskusji, wspólnej modlitwy, a później błogosławił ich małżeństwa i chrzcił ich dzieci.

?Dłużnik Soboru?

W latach 1962-65, już jako biskup, a od 1963 r. jako metropolita krakowski, aktywnie uczestniczył w obradach Soboru Watykańskiego II, wywierając znaczący wpływ na ostateczny kształt jego zasadniczych dokumentów, m.in. konstytucji  duszpasterskiej ?O kościele w świecie współczesnym?. Sobór był w jego pracy duszpasterskiej momentem przełomowym. Jak sam mawiał: stał się ?dłużnikiem Soboru?. Dzięki wymianie doświadczeń duszpasterskich i poznawaniu nowych kierunków myśli teologicznej, mógł jeszcze skutecznej wypełniać swoją posługę. W 1965 r. wraz z kardynałem Stefanem Wyszyńskim wystosował do delegacji biskupów niemieckich historyczny list ?Przebaczamy i prosimy o przebaczenie?, będący pierwszym gestem pojednania dwóch zwaśnionych narodów. Władze polskie nie kryły swojego oburzenia dokumentem i natychmiast podjęły akcję propagandową. Pod oknami kardynała Wyszyńskiego i arcybiskupa Wojtyły zorganizowano bojówki i protesty z hasłami określającymi biskupów wrogami państwa. W trudnej, komunistycznej rzeczywistości Karol Wojtyła niezłomnie strzegł prawa do wolności sumienia i wyznania, stając się prawdziwym oparciem dla wielu grup społecznych: popierał żądania robotników, bronił pozbawionych wolności słowa ludzi kultury i nauki, a także opozycjonistów i prześladowanych.

Papież z ?dalekiego kraju?

Gdy 16 października 1978 r. zebrani na konklawe kardynałowie po raz pierwszy od ponad 400 lat wybrali na papieża nie-Włocha, zaskoczenia nie ukrywali nie tylko ludzie związani z Kościołem, ale i wierni oraz przedstawiciele mediów. Wiedziano tylko, że nowy biskup Rzymu pochodzi z Polski ? kraju rządzonego przez komunistów. Jego intencje stały się jednak jasne i czytelne już od pierwszych wypowiedzi: Wybieram sobie imię mego Poprzednika, Jana Pawła, raz dlatego, że zachowuję głęboki szacunek dla Jana XXIII i Pawła VI, raz dlatego że zostało nie wykonane dzieło mojego poprzednika, który zostawił światu uśmiech i wielkie nadzieje. To dziedzictwo nadziei podejmuję pod nazwą Jana Pawła. Nowy papież zadziwił wszystkich swoją bezpośredniością i poczuciem humoru. Jeszcze w dniu wyboru zaczął wprowadzać zmiany w Watykanie. Z loggii Bazyliki św. Piotra miał tylko pobłogosławić tłum zgromadzony przy kolumnadzie Berniniego, jednak zanim udzielił błogosławieństwa po raz pierwszy zmienił tradycję i przemówił do rzymian. Następnego dnia wygłosił w Kaplicy Sykstyńskiej orędzie, w którym jeden jedyny raz posłuchał doradców z Kurii Rzymskiej i użył zaimka ?my? zamiast ?ja?. Podczas mszy św. inauguracyjnej wypowiedział słowa klucze swojego pontyfikatu: Nie lękajcie się, otwórzcie, otwórzcie na oścież drzwi Chrystusowi. Dla jego zbawczej władzy otwórzcie granice państw, systemów ekonomicznych i politycznych, szerokie dziedziny kultury, cywilizacji, rozwoju! Nie bójcie się! Chrystus wie, co nosi w swoim wnętrzu człowiek. On jeden to wie! A po trzygodzinnym nabożeństwie zamiast zgodnie z przyjętym zwyczajem wrócić do Bazyliki św. Piotra, podszedł do tłumu zgromadzonego na placu, pobłogosławił grupę niepełnosprawnych i przytulił małego chłopca, który przedarł się przez barierki, by wręczyć mu kwiaty. Później z okna swego apartamentu odmówił modlitwę ?Anioł Pański? i na zakończenie wypowiedział słowa, którymi zdobył serca rzymian, przywiązanych do świętej godziny obiadu: Pora Kończyc. Czas na obiad ? dla was i dla papieża.

Pielgrzym pojednania

Już tydzień po inauguracji pontyfikatu Jan Paweł II udał się do sanktuarium maryjnego w Mentorelli, a 5 listopada odwiedził Asyż. Był to tylko wstęp do pierwszej zagranicznej pielgrzymki do Dominikany, Meksyku i na Bahamy w dniach 25 stycznia-1 lutego 1979 r. Jeszcze w tym samym roku papież odwiedził Polskę, Irlandię, USA i Turcję. Pierwsza pielgrzymka do ojczyzny w istotny sposób przyczyniła się do przemian społeczno-politycznych w Polsce, a w efekcie do upadku komunizmu w Europie. Jan Paweł II już za życia był nazywany największym autorytetem XX wieku. W centrum uwagi stawiał człowieka i jego godność ? nieustannie apelował o zaprzestanie wojen i przestrzeganie podstawowych zasad budowania cywilizacji miłości. Był papieżem ekumenicznym. Dążył do zjednoczenia wszystkich chrześcijan, prowadził dialog z innymi religiami. Wyrażał to zarówno w oficjalnych dokumentach, jak i w bezpośrednich kontaktach z ludźmi ? zwłaszcza podczas zagranicznych wizyt apostolskich. Podróżował zawsze jako pasterz i pielgrzym. Podczas wizyty w Afryce mówił: Niektórzy ludzie w Europie uważają, że Papież nie powinien podróżować, że powinien siedzieć w Rzymie, bo zawsze tak było. (?) A ja widzę Łaskę Bożą w tym, że tu jestem, bo dzięki temu mogę was poznać (?) i to umacnia mnie w przekonaniu, że nadszedł czas, by biskupi Rzymu uznali się nie tylko za następców św. Piotra, ale także za dziedziców św. Pawła, który jak dobrze wiemy, nigdy nie odpoczywał: zawsze był w drodze.

Apostoł nowej nadziei

Przez niemal 27 lat swojego pontyfikatu odbył przeszło sto pielgrzymek, odwiedził niemal wszystkie kraje świata, przemierzył ponad milion kilometrów. Jako pierwszy papież w historii przekroczył próg synagogi. Beatyfikował przeszło 1300 członków Kościoła, kanonizował prawie 500. Był z radością witany przez przedstawicieli różnych narodów, ras i religii. Szczególnie zaś kochany przez młodzież, do której mówił: Jesteście synami Bożymi: bądźcie z tego dumni! Odrzućcie przeciętność i dyktaty zmieniającej się mody, która narzuca styl życia niezgodny z chrześcijańskimi ideałami, nie pozwólcie omamiać się złudzeniom konsumpcjonizmu. Chrystus wzywa was do rzeczy wielkich. Nie zawiedźcie go (?), mówcie wszystkim ludziom, że Bóg pragnie uczynić każdego człowieka swoim synem. Wasze świadectwo niech będzie początkiem nowego świata, którego pragnie każdy człowiek: świata prawdziwie sprawiedliwego, solidarnego i braterskiego. Spotkania z młodzieżą to jeden z najważniejszych elementów pontyfikatu papieża Polaka. W 2003 r. w adhortacji apostolskiej ?Ecclesia in Europa? wyznał: Mam jeszcze przed oczyma radosne twarze tylu młodych, będących prawdziwą nadzieją Kościoła i świata, wymownym znakiem Ducha, który nie przestaje wzbudzać nowych sił; spotykałem ich zarówno w czasie mojego pielgrzymowania po świecie, jak i na niezapomnianych Światowych Dniach Młodzieży. Wielu z tych młodych jest dziś dorosłymi ludźmi, odpowiedzialnymi za kształt współczesnego świata. Określa się ich pokoleniem JPII.

Atleta Boży

U progu pontyfikatu mówiono o Janie Pawle II ? Atleta Boży. W prasie pełno było zdjęć Karola Wojtyły wędrującego po górach, pływającego kajakiem i  jeżdżącego na nartach. Jednak przez ostatnie lata i dni tego pontyfikatu w gazetach i na ekranach telewizorów nie było już Bożego Atlety, lecz dotknięty bólem fizycznym człowiek, który własnym życiem zaświadczał, że cierpienie przyjmowane z pokorą przybliża do Chrystusa. W jego życiu ?krzyż? nie jest jedynie słowem ?podkreślał kardynał Joseph Ratzinger, następca Jana Pawła II na tronie Piotrowym.  Cierpienie rzeczywiście stale było obecne w życiu Karola Wojtyły. Z bólem przyjmował śmierć najbliższych, których nie było przy nim gdy wkraczał w dorosłość. W 1944 r. spędził dwa tygodnie w szpitalu, po tym jak został potrącony przez ciężarówkę. W 1959 i 1963 r. zapadł na mononukleozę, ostrą chorobę zakaźną. 13 maja 1981 r. świat po raz pierwszy zobaczył nowy wizerunek papieża. John, to nie jest śmierć ? miał powiedzieć  Jan Paweł II do swojego ówczesnego sekretarza Johna Magee, gdy tuż po zamachu umieszczano go w karetce pogotowia, by przewieść do polikliniki Gemelli. Wracał tam jeszcze kilkakrotnie, przechodząc poważne operacje. Swoich chorób nigdy jednak nie ukrywał, nawet sobie z nich żartował ? np. słynną poliklinikę Gemelli  określał jako ?Watykan numer trzy?.

Santo subito!

Poprzedni papieże umierali w samotności. Jan Paweł II do końca chciał pozostać w bliskim kontakcie z wiernymi, bo czuł się uczestnikiem ich radości. To, że media do końca pokazywały jego cierpienie było jego zwycięstwem nad medialnym kultem piękna i zdrowia. Gdy 2 kwietnia 2005 r. o godzinie 21.37 serce Ojca Świętego przestało bić , cały świat płakał. Na pogrzeb, 8 kwietnia, przyjechało do Rzymu 2,5 miliona pielgrzymów, wśród 2,5 tysiąca dygnitarzy było 9 monarchów, ponad 70 szefów państw i rządów. Setki milionów ludzi oglądało uroczystości na ekranach telewizorów. Tłumy wiernych zgromadzonych na placu św. Piotra wołały: ?Santo subito!? (święty natychmiast), domagając się jak najszybszej beatyfikacji Jana Pawła II. Odpowiedź na te hasła przyszła błyskawicznie. Papież Benedykt XVI zgodził się na otwarcie procesu beatyfikacyjnego swojego poprzednika dokładnie miesiąc i 11 dni po jego śmierci, uchylając tym samym wymóg 5 lat oczekiwania na otwarcie procesu po śmierci kandydata na ołtarze. Msza beatyfikacyjna odbyła się 1 maja 2011 r. Już wtedy watykańscy dostojnicy nie ukrywali, że należy spodziewać się szybkiej kanonizacji ? najszybszej w nowożytnej historii Kościoła.
Uroczystość kanonizacyjną odbyła się 27 kwietnia 2014 r. w Niedzielę Miłosierdzia Bożego – święto ustanowione przez papieża Polaka.

 

?Papież pielgrzym. Jana Pawła II przesłanie dla świata.? Prószyński i S-ka, Warszawa 1999

?Encyklopedia sławnych Polaków?, Publicat

?Jan Paweł II. Kochana młodzieży!? Wydawictwo Amber, 2005

?Świadectwo. Kard. Stanisław Dziwisz w rozmowie z Gian Franco Svidercoschim?

Kółko Różańcowe Św. S. Faustyna (Opiekun: Hubert)

Zmiany Tajemnic Różańcowych >>

 

Św. S. Faustynie

Maria Faustyna Kowalska, właśc. Helena Kowalska urodziła się 25 sierpnia 1905 jako trzecie z dziesięciorga dzieci rolników ze wsi Głogowiec. W wieku siedmiu lat po raz pierwszy odczuła powołanie do życia zakonnego. Po ukończeniu trzech klas szkoły podstawowej musiała zrezygnować z dalszej edukacji, aby zwolnić miejsce młodszemu rodzeństwu. W szesnastym roku życia podjęła pracę jako służąca. Po roku wyjawiła rodzicom zamiar wstąpienia do zakonu, lecz dwukrotnie spotkała się ze stanowczą ich odmową. Często zmieniała pracę, jak i miejsce zamieszkania szukając właściwego miejsca. W 1924, podczas zabawy tanecznej doznała widzenia umęczonego Jezusa, który miał jej wydać polecenie wstąpienia do zakonu. Bez zgody rodziców udała się więc do Warszawy. Przełożona warszawskiego domu Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia, wyraziła chęć przyjęcia jej do zakonu pod warunkiem wpłacenia posagu. Helena przez kolejny rok opiekowała się dziećmi, by zarobić na wyprawkę.

W 1925 wstąpiła do Zgromadzenia pełniąc obowiązki kucharki, ogrodniczki i furtianki. 30 kwietnia 1928 złożyła pierwsze śluby zakonne ponawiane każdego roku, aż do czasu złożenia wieczystej profesji. W czerwcu 1929, po pobycie w Wilnie i w warszawskim domu na ul. Żytniej, zamieszkała w nowo powstającym klasztorze na Grochowie. Rok później przyjechała do Płocka, gdzie w domu klasztornym przy Starym Rynku przebywała ponad dwa lata, wykonując obowiązki sprzedawczyni w sklepie piekarniczym. Dopiero 1 maja 1933 złożyła śluby wieczyste w Krakowie.

Na polecenie jednego ze swoich spowiedników, ks. Michała Sopoćki, Faustyna zaczęła prowadzić szczegółowy zapis swoich przeżyć, znany potem jako Dzienniczek. Opisywała w nim cierpienia i przeciwności, stany mistyczne jakich doznawała, a przede wszystkim liczne wizje i objawienia. Dotyczyły one między innymi namalowania obrazu Jezu ufam Tobie (do którego Jezus miał dać szczegółowe wskazówki), modlitw Koronki do Miłosierdzia Bożego i Godziny Miłosierdzia, ustanowienia święta Miłosierdzia Bożego (w pierwszą niedzielę po Wielkanocy), szerzenia czci Miłosierdzia i obietnic z nim związanych, oraz powołania do życia nowego ?zgromadzenia?, czyli takiego dzieła w Kościele, które by podjęło zadanie wypraszania miłosierdzia dla świata (Apostolski Ruch Bożego Miłosierdzia). Zapisała również polecenie Jezusa Chrystusa żądającego, by zostało założone nowe zgromadzenie głoszące na cały świat kult Miłosierdzia Bożego. Zgromadzenie to miało również zrzeszać wszystkich świeckich wiernych kościoła katolickiego. Nakaz ten urzeczywistnił się wraz z powołaniem do życia Zgromadzenia Sióstr Jezusa Miłosiernego.

Objawienia, których doznała święta, dotyczyły przede wszystkim roli Miłosierdzia Bożego w życiu duchowym człowieka oraz szerzenia kultu tego przymiotu. Jezus Chrystus wskazał na Miłosierdzie Boże, jako na jedyny ratunek dla świata i uczynił Faustynę swoją ?sekretarką?, której misją było przekazanie światu prawdy o jego miłości. Z zapisków wynika, że Miłosierdzie jest największym z boskich przymiotów, będącym zwieńczeniem dzieł Boga-Stworzyciela. Jest ono powszechne, nieograniczone i dostępne dla wszystkich ludzi, a w sposób szczególny dla grzeszników. Chrystus zalecał bezgraniczne zaufanie boskiej miłości, przez co człowiek ma osiągać mistyczną doskonałość.

Faustyna Kowalska przewlekle chorowała na gruźlicę płuc i przewodu pokarmowego, która początkowo była całkowicie nierozpoznawalna. We wrześniu 1936 i w kwietniu 1938 została wysłana do szpitala chorób zakaźnych, gdzie doznała cudownego uzdrowienia. Ostatecznie wróciła do stanu zdrowia sprzed cudu, traktując chorobę jako zadośćuczynienie za grzechy i spełnianie woli Boga.

Zmarła 5 października 1938 w Krakowie, do ostatniej chwili zachowując świadomość. Na uroczystości nie był obecny nikt z rodziny, gdyż zmarła nie chciała narażać ich na koszty podróży. Została pochowana w grobowcu na cmentarzu zakonnym w Łagiewnikach.